Maria Konopnicka Chusta Weroniki ISBN 978-83-288-2358-7 SŁUŻEBNICA Pani, tam chusta leży. Cienka, lniana chusta leży na ławie skrwawiona. Co mam z nią począć, alboli uczynić? HIEROZOLIMITANA Idź do fontanny, do ogrodu mego, do wody żywej, która śpiewa dniem i śpiewa nocą, do wody, która poi róże moje, która mży srebrem na hiacynty i narcyzy moje, a wypierz chustę. Albowiem jest krew Sprawiedliwego, który umęczon został. ------------------------------------------------ SŁUŻEBNICA Byłam, pani, u fontanny, u ogrodu twego. Aliści, ledwo zamaczałam chustę, uczynił się płacz wody tak głośny i narzekający, iż zagłuszył synogarlice, które wzdychają na skraju dachu twego. I pospadały gwiazdy narcyzów twoich i pogasły, a róże stały się blade i mdlejące, jak te, które kładą na piersi umarłym. A kiedym prała chustę, okryła się ziemia hyzopem i piołunem gorzkim, a pszczoły twoje, które na nie padły, skurczyły się i posnęły. A chociaż prałam mocno, plamy trwają. Oto są. HIEROZOLIMITANA Gałąź jerychońska! Zwinięta, ostra gałąź jerychońska! Nie jestże to korona Ukrzyżowanego? Krwawa korona ludów i narodów? …W głowę świata, w bolesną głowę świata wbite są kolce jej. Każdy kolec wysysa krew żywą. Każdy kolec szarpie myśl żywą. Każdy kolec chce ją zdusić, zabić. Oto się zamieniają w katowskie ćwieki i w katowskie miecze… Obręcz, żelazna obręcz tłoczy głowę świata. …O, płaczcie, róże moje i hiacynty moje. Płacz i ty, wodo żywa, która śpiewasz dniem i śpiewasz nocą! Albowiem zarosła jest ziemia cierniem i zdziczała, który zaostrzył kolce swe ku przebiciu wszelkiego serca. A który wyszedł o poranku młodzieństwa swego, aby kwiaty rwał, omylony jest w nadziei swojej, a niesie wiąz hyzopu. A który mniemał radować się życiem, napojon jest gorzkością śmierci. O, płaczcie, narodowie i ludowie świata! Albowiem krwawa obręcz jest koroną waszą. …Idź, służebnico moja, oddal ode mnie widzenie tej krwi i tej męki. Do strumienia idź, gdzie woda bystra i szumiąca, do potoku, który zową Hebron, i tam wypierz chustę. ------------------------------------------------ SŁUŻEBNICA Byłam, pani, u strumienia, u potoku, który zwą Hebron. Wierzby nabrzeżne czynią tam gwar żałosny, a między gałęźmi sykomorów słyszany jest głos wiatru, który łka. I prałam chustę w wodzie bystrej i w wodzie szumiącej. W wodzie, która po kamieniach leci, a nie ustaje. Lecz, im mocniej prałam, tym więcej z chusty krwi ciekło. Iż zapienił się krwią żywą cały nurt potoka. Co obaczywszy, wyżęłam spieszno chustę i wracałam pilno. Lecz plam przybyło jeszcze. Oto są. HIEROZOLIMITANA Łoże potoku widzę. Potoku czasów widzę łoże krwawe… A nie kamienie w nim leżą, ale głowy omdlałe w trudzie, uśpione w mrokach, skamieniałe w męce. Tysiąc ich i tysiąc tysięcy, a nie masz, kto by zliczył liczbę ich. Oto lecą po nich wody krwawe, a nie ustają. Jak po rzeczy martwej, lecą po nich, jak po rzeczy, która siebie nie wie. O wy, byty, wdeptane aż na dno żywota! O ty martwe, ty martwe podścielisko świata! Patrz! Patrz! Przypadł wiatr burzliwy i zachłostał wody. Patrz! Oto krew, która spłynęła po głazach, dała im kolory życia! Oto puściły się od kamiennych czerepów włosy, krwią zlepione i powstały na nich… Oto się otwarły usta pełne krzyku… Usta, które zalewa nurt krwawy. Oto się dźwignęły kamienne powieki nad zbudzoną do światła źrenicą… I ruszyły się głowy i poczęły tłuc sobą o dno krzemieniny. Patrz! Oto wyszły z mułu ręce czarne, groźne i poczęły rwać włosy na czerepach głów i podniosły się przeciw prądowi krwawego strumienia i zacisnęły się w kamienne pięście… …Jak strasznie miota cię całe dno potoku! Jaki krzyk gwałtu i rozpaczy! Jak wzbiera, jak wzbiera nurt krwawy! …Weź, weź co prędzej tę okropną chustę, służebnico moja, a idź do wody wielkiej i głębokiej, do Jordanu-rzeki idź, abyś ją prała. Do rzeki, która bieży, a nie wraca do początku swego. I która odchodzi od źródła i od brzegów swoich, aby ich nie oglądać więcej. ------------------------------------------------ SŁUŻEBNICA Pani, byłam u Jordanu-rzeki, u wody bystrej i głębokiej bardzo. Niewiasty tam nad brzegiem siedzą. Z nakrytymi głowami siedzą niewiasty mnogie w chustach czarnych i w chustach zetlałych, jako te, w których grzebani są umarli. I siedzą tak i płaczą, puszczają łzy swoje za nurtami wody, która bieży a nie wraca do początku swego. Lecz, kiedym zanurzyła w niej chustę, jęk się uczynił w powietrzu głuchem, iż ziemia poczęła jęczeć od nieba aż po okraje swoje. I przelękłam się i wracałam pilno, lecz krew na chuście wyraźliwsza jeszcze, niźli z naczęcia była. Oto jest. HIEROZOLIMITANA Biada mi, która widzę, a która oglądam. Iż przeraźliwy Jordan jest, a rzeka śmiertelna. I rozmnożone jest wylanie krwi świata. Która obciążyła sobą chustę, jako płachtę zaofiarowaną i całopalną. Biada ci, Jordan-rzeko, iż wody twoje nie wstępują na góry-pagóry świata, a nie krzyczą w uszy ludów i narodów! Oto niewiasty-matki siedzą nad brzegami twymi, każda w czarnej chuście sieroctwa swego i żałości swojej. Siedzą matki i płaczą nad brzegami twymi. Synaczków płaczą miłych i najmilszych swoich. Którzy na drzewach krzyżowych zawiśli, a na hakach szubienic za wiatrem się kołyszą. Którzy po ciemniach pobici są i zakratowani. Którym gwałt zatkał usta ich, aby nie słyszał świat, kiedy męczeni byli, a jako pomarli. Płodu wnętrzności swoich matki płaczą i kochania swego, narzekające na dzień poczęcia młodzianków swoich i na dzień zrodzenia. Którzy, zbudzeni nagłym razem, w ciemnościach i w przedświtowym chłodzie pod słupy szli każdy na stracenie swoje. Pisklęta bezpióre z gniazd się zburzonych porwały, a teraz zduszone są za gardła swoje czerwoną ręką kata. Biada ci i raz ci jeszcze biada, o Jordan-rzeko, która idziesz, a odchodzisz za wianiem wiatru, za wianiem, niosącym matce ostatni dech syna. Oto słychać na pustyni herodyuszowe i strusowe głosy, które płaczą. Oto kosmaczowie leśni zawyli po uchronach swoich, każdy ku bólowi swemu. Albowiem przebita jest pierś ziemi i wycieka z niej krew życia, święta krew młodości. Śpiesz, służebnico moja, a idź do morza. Do morza najsłońszego idź i które jest gorzkie, jako męka świata. A nie masz miary, ani powroza z ołowiem na zapaść głębokości jego. Tam idź, a wypierz chustę, a powracaj się rychło, iż dusza moja omdlewa od widzeń tych we mnie. ------------------------------------------------ SŁUŻEBNICA Byłam u morza, pani. U morza wielkiego i gorzkiego bardzo. Huk srogi tam jest, jakoby właśnie kipiał wrzątek świata. A jako kopijniki i orężne na basztową bronę z trzaskiem lecą, kiedy miasto biorą, tak wał tam na wał leci i o brzegi trzaska. O nocy wyszłam, pani, a o zorzy zaszłam. O raniej zorzy, kiedy przecyka świat. I przecknął. Lecz zorza była, jako pożar ognia, jakoby płonęła i susza i woda w jednem płomienisku. A ciemności kłębiła sobą, i szły, jako dymy, które się po otchłaniach gorejących kłębią. Tak prałam chustę pod pożarem ognia, który nie był dniem i nie był nocą, pod hukiem wód, które tak szły, jakoby stopy tętniące rzek mnogich i nieprzeliczonych. I uczyniła się nade mną trwoga, i zwinęłam chustę, a idąc, szłam spieszno odtamtąd aż tutaj. Którą przynoszę krwawszą jeszcze, aniżeli wzięłam. Oto jest. HIEROZOLIMITANA Ha!… Oblicze Ukrzyżowanego! Oblicze ludów i narodów ziemi! Korona krwawa męki i ucisku!… Włosy zlepione śmiertelnym potem uznojenia!… Oczy mdlejące w upragnieniu światła. Usta bez głosu, których krzyk jest niemy. O niezgładzona, wieczna krzywdo ziemi! O rodzie człowieczy, który żywiesz męką! Sprawiedliwość zabita! Jakożem więc chciała zatrzeć te ślady alboli zataić? W jakiejże wodzie mniemałam zmyć, zatracić tę krew, której wylanie trwa, a nie będzie skróconym do końca dni starych? Rozciągnij, rozciągnij tę chustę! Woń morza krwi z niej bije, gorzka i surowa. Szum morza łez w jej szeleście. Szum i huk morza potężny, rosnący, groźny, jakoby wołanie tysięcy. Słyszysz tętent rzesz mnogich, burzliwe stąpanie i głosy? Słyszysz nawałność ich krzyku? …Idziemy… Idziemy… Idziemy… Szum wichru i huk morza nakryły wołaniem swoim. Szum wichru i huk morza nakryły słowem, które lata po okręgu ziemi… Daj mi, daj mi tę chustę! Na piersiach nosić ją będę i na sercu żywym, iżbym czuła. Na doliny ją poniosę i na pola czarne, iżby czuły. I na gór szczyty ją dam i pod słońce wschodowe, iżby ją dzień widział a oglądał. Na grzmot ją wiosenny dam i na dżdże bujne, rzęsiste, po których rodzi ziemia. I dam ją na burzę nawalną. Błyskawice ducha latały po niej będą, iżby świeciła w mrokach. I będą w nią biły gromy i wstrząśnie się i odnowi świat. I uderzy w nią wicher, który lata z wschodu i zachodu i uczyni z niej rzecz żywą i krzyczącą. I wezmą ją ludy i narody ziemi na drzewce swoje znakiem i sztandarem swoim i poniosą przed sobą w zorzę, która dnieje. I znikną w niej o poranku świata krwi ślady i wybieleje pod słońcem przyszłości… SŁUŻEBNICA Rzekłaś. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/konopnicka-chusta-weroniki. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Maria Konopnicka, Poezye. T. 7, oprac. Jan Czubek, wyd. zupełne, krytyczne, Gebethner i Wolff, Warszawa-Kraków 1915. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. Utwór powstał w ramach "Planu współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku" realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o "Planie współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 r.". Opracowanie redakcyjne i przypisy: Wiesława Chlebowska, Paulina Choromańska, Katarzyna Dug, Majka Skowrońska. ISBN-978-83-288-2358-7