Adam Kaczanowski Stany ISBN 978-83-288-5817-6 Wszystko jest z Ameryki Krzysztof Kolumb nie lubi swojej pracy/ W dniu w którym odkryłem Amerykę pomyślałem/ że przydałaby się beczka prochu/ o co ci człowieku chodzi/ wybuchnęła Betty Boop stojąca za barem/ Stać się samochodem pułapką/ uśmiercić wszystkie wątpliwości/ i wziąć się znowu/ ochoczo do roboty/ być z/ adamem. Amen. (pracuję w reklamie/ czytam Harvard Business Review) …/ nasza papuga rozmawia z policyjną syreną/ chwilę przedtem zagadywał ją sklepowy alarm. czy mamy już wszystko/ Bez dwóch zdań mamy tu wszystko: pomidory tanie jak nigdy/ tor Daytona/ z opon/ na parkingu/ dla ścigających się chłopców/ nie skorzystać to grzech/ Może Budda nam by wybaczył/ ale Jezus na pewno nie zapomni/ Powiedziałaś:/ Gdybym była dzieckiem i gdyby zostawiono mnie tutaj, wśród tych wszystkich zabawek/ umarłabym ze szczęścia/ Kup/ Skorzystaj/ Wygraj/ tylko milionerzy oszczędzają/ rozglądamy się jeszcze/ koszyk jest pełny/ kosz pusty/ daliśmy kanibalom w kość/ ich potomkowie/ składają zabawki dla naszych dzieci/ nasze żony mówią:/ Moim marzeniem jest pogłaskać krokodyla/ wszystko mamy w telewizji/ nie wszystko jest do oglądania/ kuchnia haitańska/ choroby przywiezione z buszu/ magia ekranu miga/ gość w kowbojskim kapeluszu wkłada rękę/ do paszczy węża boa/ i wyciąga niestrawionego królika/ sen:/ jestem gwiazdą/ jestem czarną dziurą/ wypluwam/ anioł 2003/ współczesny anioł stróż nie ma skrzydeł/ tylko elektroniczne czujniki/ światłość z żarówek Philipsa/ klienci to ćmy/ które nie stać na samobójstwo/ pytasz, czy ja kiedykolwiek płaczę/ jadąc do pracy/ widziałem człowieka położonego na drodze/ obok kierowcę toyoty/ który próbował coś zrobić/ i korek/ bo inne auta nie miały jak przejechać/ klaksony:/ ostatnio ciągle je słyszę/ mój szef powiedział:/ Powiedzmy sobie szczerze/ im ty lepiej pracujesz/ tym więcej my na tobie zarabiamy/ czy poczułem się zdolny?/ czy tylko jesienią ludziom puszczają nerwy/ Wymyśliliśmy reklamę:/ dziesiątki/ setki płaczących mężczyzn/ w biurach/ w metro/ na ulicach/ Coś o niewykorzystanych okazjach/ coś o niewykorzystanych okazjach:/ popłakałbym się/ ale co to za szansa/ jeśli jest nie do wykorzystania:/ przeszłość można tylko zapomnieć/ o przyszłość zaczepiłem się włosami/ ciągnie mnie za sobą przez całe miasto/ po ziemi …/ dzieciak wysiada z autobusu/ Co za złom/ mruczy pod nosem/ wygląda na garbatego geniusza/ staje przed budką z hot-dogami/ zakonnice pękają ze śmiechu/ siedzą w samochodzie/ z lusterka zwisa/ biały różaniec/ geniusz z tornistrem na plecach/ ma walkmana na uszach/ cały czas/ nie przestaje sam do siebie mówić/ nikt na niego nie zwraca uwagi/ zakonnice wymijają nas niezauważone/ nabijając się z dowcipów o szatanie/ świat kręci się/ ale nie chce dać się przewrócić/ Ezop by się uśmiał/ kto wygoni szczury z miasta/ z biurowców przedmieść modnych plaż/ czy zrobi to telewizja/ program nowej generacji/ komendy: „Brawa!” „Gwizdy!” „Płacz!” lub „Śmiech przez łzy!”/ z klubów/ dyskotek pubów i prywatnych party/ czy to prawda/ że szczury są aż tak inteligentne/ czy zrobią to mrówki/ albo koty/ czy to prawda że dorodny szczur jest w stanie pożreć kota/ z gabinetów psychoterapeutów/ zajęć jogi klubów fitness szkół przetrwania/ czy szczury wierzą w reinkarnację/ czy za jakiś czas/ kiedy zabraknie innych zwierząt/ szczury zaczną pożerać same siebie/ czy rzeczywiście/ szczury jako jedyne przeżyją wybuch bomby atomowej/ skąd/ wziął się ten marynarz/ którego szczur jest przyjacielem/ to nieprawda/ że szczury z daleka omijają trutkę/ zajadają się nią/ i merdają ogonem jak pies/ napis/ który pamiętam z dzieciństwa/ w piwnicy w blokach/ „Uwaga trutka” dotyczył mnie/ „Brawa”/ „Pojedynczy śmiech”/ teraz/ starość jest nowością/ (Zobacz, dziewczyny na rozkładówkach w Playboyu są już 10 lat ode mnie młodsze) (A reprezentanci Anglii ode mnie) (Ale ty kochanie masz od nich o wiele lepsze cycki) (Zdejmij koszulkę) wyspy kanaryjskie/ jogging/ baseny/ zakręt/ ocean/ za nim widać drugą wyspę/ w nocy światła samolotów które lądują i się oddalają plantacje bananów/ pustynia szczyt góry/ piasek przywieziony na plażę/ z Sahary ludzie: śpiewają i jedzą/ ludzie: sprzedają i podają do stołu jogging/ baseny/ karaoke/ z basenu: wypuszczona woda widzimy psa, który się zgubił/ albatrosa odpoczywającego na skale/ piękne czyste fale/ które chcą wszystko tu zburzyć kochamy się/ w łóżku i podając sobie wodę/ jogging/ kolacja i występy błaznów łóżko/ zostawiłem ją w łóżku samą/ sprawdzam temperaturę w pokoju/ potem temperaturę gorącej herbaty/ nasz nowy dzień jest dość chłodny/ gorąca ciecz przegrywa z zimnym wnętrzem szybko/ chcę mieć porsche/ chcę żeby mi je ukradli/ chcę ścigać bandytów na bosaka wrestling/ połamię sobie kark/ zegnę się wpół i zacznę wymiotować a potem powiem/ że nic się nie stało zoo/ delfiny pomagają ludziom/ w zabawie …/ po południu/ przez moją pajęczynę przeleciał ptak nowe guru mojej matki/ dzisiaj moja matka zadzwoniła z pytaniem gdzie zanieść do zeskanowania plakat A3 z Sai Babą, który pożyczyła od koleżanki/ zapytałem, dlaczego nie chce ksero calle Juan Alyarez Mendiazabal/ znam tu Tajwańczyka/ który nie ma z kim porozmawiać/ i chłopaka z Kolumbii/ który ma w portfelu zdjęcie/ z najpiękniejszą kobietą Ameryki znam ich od wczoraj/ i do jutra Hiszpankę/ która kłóci się z taksówkarzem o wypadek/ w którym zawiniła/ znam jak własną matkę/ najpierw próbowała być bardzo miła/ teraz to główna scena/ na głównej ulicy Bordeaux/ Chrystus wygrał/ wita swoje dzieci/ samych zwycięzców/ właściwie to nie Bordeaux/ lecz plaża w Arcachon/ kobiety na spacerach z dziećmi oszukano mnie w restauracji/ ale każdy na moim miejscu/ dałby się oszukać gra w marynarza/ kochałem się w prostytutce/ w Antwerpii/ pieprzyłem się z pedałem/ w saunie w Bordeaux mój okręt zatonął/ uciekłem pierwszy łazienka/ poranna toaleta/ drobne operacje plastyczne kuchnia/ nowy model tostera jest szybszy od poprzedniego/ również elektryczny czajnik/ „coś, o co kiedyś starałeś się przez pięć lat, teraz możesz mieć w pięć sekund”/ „ale i tak ciągle będziesz robił to samo”/ problemy mojego życia omawiane są o siódmej rano, w radiu/ „stałem się domem dla rodzin skazanych na powściąganie uczuć i/ seks nerwowy, bez przerywania posiłku”/ „oni kochają to”/ a ja ich schody/ dyrektor: widziałem, jak się na nich potyka/ potem od razu spojrzał w górę i uśmiechnął się w moją stronę/ w ręce trzyma zawiniętą w rulon gazetę/ dziewczyna: pokonuje schody w szalonym tempie/ zaskoczona, że ją widziałem/ to na pewno bieg z bardzo dobrą wiadomością/ którą chce zachować tylko dla siebie super wyglądamy jak z bajki/ i stać nas na chwilę relaksu/ niezła willa musi mieć basen/ plażę i port, do którego mogą zawijać/ „Gigantyczne boje ma ta nasza sąsiadka!”/ „Bierzemy kurs na tę jej deltę Nilu!”/ ale nie jesteśmy kimś/ kto przeczuwał, ale nie przewidział/ „Co za wspaniała okazja/ ta tęcza, u podnóża której leży worek dukatów!”/ ten okręt musi mieć kapitana/ opłata za wejście do redy:/ ile czułości dla coraz okrutniejszych postaci/ Megaeksterminatora i jego Superzgliszczy/ należy się na dobranoc? Stany W dniu kiedy odkryłem Amerykę pomyślałem że przydałaby się beczka prochu, buuuch! O co ci człowieku chodzi! Wybucha za barem Betty Boop. Dziewczyna czeka, żebyś ją poderwał, postaw jej drinka, wielkie mi coś! Stać się samochodem pułapką, wjechać w tłum, unicestwić wszystkie wątpliwości, trach! Brzdęk! Sru. Przewrócić wszystko i stanąć na własnych czterech łapach. Iść swoją drogą: odkryłem Amerykę i zapragnąłem być cesarzem Chin. Który brzeg Rio Grande prowadzi do autentycznego raju? Marzę o niebiańskim spokoju. Nie mogę spać. Wyluzuj, syknęła Betty Boop wychodząc na środek ringu, niosąc tabliczkę 2nd round. Walcz, tutaj ludzie tryumfują leżąc na deskach. Czeka cię przyszłość, emerytura gwiazdy wrestlingu, juu-huu! Zbieraj punkty. Sędziów jest trzech. Jeden wygląda jak ojciec, drugi jak syn, trzeci to ten śnięty, jakiś kanadyjski śmieć. Śmierć? Nie. Duch. Ale od początku: odkrywam tu Amerykę na każdym kroku. Tutaj wszyscy ludzie są szybcy i wolni, wiesz? Wolna miłość przyszła do nas z Ameryki. Prawdziwy orgazm jest stąd. Rodeo. Punkt G. Penthouse. Luz. Miłość jest z Ameryki. Po prostu: L-O-V-E i już. Hej, Betty Boop! Nalej mi jednego i tej zalanej piękności też. Nie żartuję. Luv. Prawdziwe łajdactwo zrodziło się w Ameryce. Billy, Jessie, Ed, hej Betty! Nalej tej pięknej damie jeszcze kolejkę, a potem zejdę z nią pod stół. Zaraz błyśnie mój żelazny koń! Teraz, kiedy odkryłem Amerykę, chcę żeby na świecie panował pokój a nie głód. Chcę, żeby wszystkie kobiety były Miss World, miały twój uśmiech, hej? Gadasz co ci ślina na język przyniesie, człowieku, mówi Betty Boop. Nie możesz chcieć mnie i równocześnie mnie mieć. Spójrz na siebie. Psychoanalityk zrobiłby ci dobrze, robisz jej minetę, chociaż ona padła z nóg, leży jak trup! Czy kochałaś się z Indianinem? Z wodzem Napięty Łuk? Z kimś Afro? Z żółtkiem? Ja mam wymiary jak Murzyn i technikę Casanovy z klasztoru Szaolin! Ja jestem biały śmieć. Śmierć? Wróć. Masz Amerykę u swoich stóp: Miłość, miłość, miłość, po prostu luv. Zrobisz coś z tym? Twoja wielka miłość, ta pod stołem, wymiotuje, a ty wsadzasz jej do ust. Sport. Ameryka to sport, mówię ci. Kiedy odkryłem Amerykę, zrozumiałem że nie ma reguł. Reguły są ze snu. Tylko pieniądze i ty. Twój ruch. Masz talent. Baw ludzi. Ocuć ich, kiedy chcą zasnąć, coś tam śnią. Uśpij, kiedy będą chcieli wyjść. Następny drink. Ją też ocuć i posadź, połóż jej głowę na blat. Liczy się każdy głos! Zdobądź ich. Gong! W dniu kiedy odkryłem Amerykę, poczułem że nie brak mi słów. Klnę, ona bełkocze coś przez sen. Chodź Betty, pomóż mi położyć ją na stół. Czy odkrycie Ameryki może zabić? Odkryłem ją czytając Pod wulkanem Lowrego. Miłość i ciastko, zbyt słodkie, byś mógł je mieć. Luv. Nie dla mnie ten Luwr. Chciałbym powiedzieć coś, za co zwiążecie mnie, posmarujecie smołą i pierzem i rzucicie na ten cholerny stół. Zamiast tego słyszę oklaski klownów, pajaców, psów. Jakie to ludzkie błądzić, choćby po kanałach, TV, reality, TV, zapłacisz za tę rozbitą popielniczkę! Zapłacę Betty. Jestem cały twój! Luv, operacja powiększenia biustu zrobiła z ciebie cud. Autentyczny cud! Dream team, amerykański sen. Odkryłem Amerykę dochodząc do wniosku, że każdy szef to gnój. Ameryka nigdy nie wyszła poza Ciechocinek. Ale ten świat mi się podoba. Podoba się Tobie, Betty? Podoba mi się, bo jest mój. Kiedy odkryłem Amerykę pomyślałem, człowiek robi się coraz starszy. Widzisz tego przygłuchego dziadka? Niedługo wszyscy będziemy tak samo ślepi jak on. A potem tylko wąchać kwiatki. Nosem, który już dawno stracił węch. Kraina wiecznych łowów, kołczan pełen ślepych, zatrutych strzał. Trafiłeś w dziesiątkę Ameryka, Eureka, tu nie ma nic! Ziiip, cięciwa, brzdąkkk! W dniu kiedy odkryłem Amerykę pomyślałem, robić karierę to lepiej niż nie robić nic. Mam dokonania. Tysiące ludzi to kupuje, głoszę że najlepsza okazja jest tuż, jest już że mają tylko dzisiaj, bo jutra nie będą już mieć. Nie zdążyć na wyprzedaż to katastrofa to zero null. (Nic. Nic. Ameryka to wszystko albo nic.) Dzisiaj już lepiej idź spać. Czytałaś Biblię? Mój ojciec czytał mi ją do snu. Ameryka to Dawid i Goliat. Gadasz jak nawiedzony Superman. Portki w dół i hop pod kołdrę, spać! Oh, Betty znowu tam zerkasz, co jest? Boisz się małej myszki ale podnieca cię gruby tłusty szczur? W dniu kiedy odkryłem Amerykę powiedziałaś co cię nie zabije, cię wzmocni. Rozbiłem głowę o chiński mur. Masz temperaturę? Gorączkę złota mają tu wszyscy we krwi. Ten pucybut, który chce być kimś. Ameryka jest w każdym z nas. Ameryka potrzebuje świeżej krwi. Przyślij nam swoje cv! Czym się zajmuję? Robię reklamy dla TV. Ale interesujesz mnie Betty tylko ty. Te twoje zgrabne nóżki tyłeczek i cyc. Reszta to blef. Moja dziewczyna jest trup pijana śpi. Możemy uciec, jest plan by zmienić stan. Chyba nie myślisz serio że będzie cię chciał ten tłusty szczur? Złota ryba: gruba pirania, rekin, zalany fiut. W dniu kiedy odkryłem Amerykę pomyślałem że Europa to jeden wielki śmierdzący perfumami trup. Lepiej już wychowywać się wśród małp. Ale teraz i one muszą z czegoś żyć. Zarobić muszą na siebie i cyrk i zoo. W dniu kiedy odkryłem Amerykę zapragnąłem być cesarzem Chin. Myśl globalnie, powstrzymuj się od działania, twój ruch. Gong. Druga runda. Czy to dla ciebie cios? Uwierają cię portki Supermanie? To je zrzuć. W dniu kiedy odkryłem Amerykę pojąłem, może być tylko jeden Król. Odkrywam Amerykę: Śmierć to biały śmieć. Ten gnój. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/kaczanowski-stany. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska. Ten utwór jest udostępniony na licencji Licencja Wolnej Sztuki 1.3: http://artlibre.org/licence/lal/pl/. Tekst opracowany na podstawie: Adam Kaczanowski, Stany, FA-art, Bytom 2005. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Kopeć, Wojciech Kotwica. ISBN 978-83-288-5817-6