Ignacy Krasicki Bajki nowe Gołębie z indyjskiego, Pilpaja Dwa gołąbki razem żyły I szczęśliwe sobą były. Jeden się zwał Bezendech, Newazendech drugi W jednym jadły korytku, z jednej piły strugi. Razem po polach bujały, Razem do domu wracały. Zgoła czy w wieczór, czy rano, Zawżdy je razem widziano. Nie masz w świecie rzeczy stałej! Zażyłości poufałej Nie najdłuższe było trwanie. Mimo prośby, odradzanie Bezendech chciał świat odwiedzieć, Uprzykrzyło się na miejscu siedzieć, I poleciał… Miło było, Co obaczył, to bawiło. Gdzie siadł, nowe widowiska. Wtem, gdy już noc była bliska, A odpocząć sam gdzie nie wie, Usiadł na drzewie. Nadeszła burza, grad i ulewa; Spuścił się z wierzchołka drzewa. I tak jeszcze gorzej było. Wspomniał więc sobie, jak miło Spokojnej chwili używać, W gołębniku odpoczywać. Po smutnej porze Nastały zorze. Deszcz, grad, grzmoty ustały. Wskroś przemokły, zmartwiały, Widząc już rzeczy postać okazalszą, Otrzepawszy skrzydełka wziął lot w drogą dalszą. A gdy coraz nowymi widoki się cieszy, Postrzegł, że ktoś za nim spieszy. Był to jastrząb w pędzie lotny. Gołąb zwrotny, Jak mógł, uciekał… Wtem orzeł z góry, Straszny pazury, Padł na jastrzębia; i gdy walczyli, Korzystając z dobrej chwili, Przecież tę miał pociechę, Iż się dostał pod strzechę. Nazajutrz, gdy dzień nastał pogodny, Letki, bo głodny, Postrzegł gołębia: a on się pasie. «I to zda się!» — Pomyślał sobie; więc się z nim wita. Strawa obfita, Potrzebna zdrowiu, Na pogotowiu. Niedługo myśląc jął się do jadła. Wtem sieć zapadła I wraz z kolegą został w więzieniu. Gdy więc w srogim utrapieniu Płakał stroskany, Postrzegł, iż tamten był uwiązany. Więc mu złorzeczył, mądry po stracie, A ów: «Nie krzycz, bracie, Płacz tu i krzyk nie pomoże! Jakeś wpadł, tak i siedź, niebożę. I mnie się to przydało. Lecz poweźmy myśl wspaniałą! Kto wie, czy wspólni Nie będziem wolni?» Jakoż tyle pracowali, Iż się z więzów wydostali I każdy w swoją poleciał stronę. Bezendech, kontent, iż miał ochronę, Nie mówiąc nic nikomu Powędrował do domu. Już widział z bliska Miłe siedliska, Już do swojego domku się spieszył, Gdy strzelec skrzydło strzałą wskroś przeszył. Wpadł w studnią i ostatnia ginęła otucha; Szczęściem niespodziewanym studnia była sucha. Więc kiedy się ocucił, A do lotu jak powrócił, A raczej gdy sił zdobywał, Ponad ziemię podlatywał, Pełen wesela, Znalazł dom i przyjaciela. A doznawszy, jak podróż i trudzi, i smuci, Przysiągł, iż więcej do niej nie powróci. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/golebie-bajki-nowe. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Ignacy Krasicki, Bajki, oprac. Zbigniew Goliński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków, 1975 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Dariusz Gałecki, Zbigniew Goliński, Marta Niedziałkowska, Aleksandra Sekuła, Olga Sutkowska.