Stanisław Jachowicz Bajki i powiastki Deszcz złoty Skarżył się lud na biedę, źle mu się zdawało, Że choć miał dosyć chleba, pieniędzy miał mało; A niepokojąc Bóstwo prośbą natarczywą, Uzyskał, iż go złotą skarało ulewą. Jak grad na ziemię padały dukaty. Z wzniosłych pałaców i ubogiej chaty, Jaki taki zadyszany, Leci zbierać czemprędzej ów dar pożądany. Gdyby wtenczas filozof, co zna wartość złota, Widział, jak ta się skrzętnie zwijała hołota; Gdyby był na to patrzył obojętnem okiem, Byłby się najśmieszniejszym ubawił widokiem. Ten znosi ciężki kufer, ów beczkę pękatą, Tamten nadstawia szaflik, ów urnę bogatą, Jeden bieży z kobiercem, drugi z płachtą w ręku, Ten się pieści połyskiem, ów powabem dźwięku. Bogacz, co się nie schylił może całe życie, Ową marność znikomą zgarnia pracowicie, Od pracy nadzwyczajnej potu płyną strugi, A łzy mu w oczach stoją, że zbiera i drugi. Skąpiec, radby z jednego zrobić trzy dukaty, Nie wie już, gdzie je podziać, jeszcze nie bogaty Napchał w łataną kieszeń, ta mu się rozdziera, Mniema, że wszystko stracił i z żalu umiera. Widać było nędzarzy, co nie znali złota, Zdumiewała ich postać, zdziwiała prostota; Niejeden nie mógł pojąć jak zapamiętali W bezprzykładnym zapale te cacka zbierali. Widać było i takich, co z pracy rąk żyli, Nie śmieli tknąć tych skarbów, iż nie zarobili; Ale co jeszcze bardziej uwagę zwracało, Że takich nawet było tam niemało, Co wprzód ganili zbytnie złota zbiory, A potem sami napełniali wory. Wszystko wtenczas ze zwykłych karbów wyboczyło, Nikogo ni w świątyni, ni w domu nie było, A choć niejeden dostał potężnie po głowie, Choć niejeden utracił życie albo zdrowie, Wszystko to było niczem, blask złota nagrodził, Utratę nawet ojca wyrodkom osłodził. Lecz niedługo mniemana uciecha potrwała: Ta ulewa obficie cały kraj zalała, A że to był kraj ludom niedostępny innym, Nie dzielili się z nikim darem dobroczynnym. Wkrótce jednak powoli poznali to sami, Że nie wszystko jest dobrem, co nas wdziękiem mami. Mieli dosyć pieniędzy, lecz gdy kupić trzeba, Nikt nie dał za dukata i kawałka chleba. Każdy miał dość dukatów, a jednak żył w nędzy; Wtenczas wartość prawdziwą poznano pieniędzy. Nikt nie chciał być rolnikiem, pola zarastały, Rękodzielnie zamknięto, młyny mleć przestały, Praca zbrzydła każdemu, bo czuł złoto w worze, Zdarły się dawne szaty, zjadło dawne zboże. Niejeden z płaczem westchnął, umierając z głodu, Że nie w złocie prawdziwa szczęśliwość narodu. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/deszcz-zloty. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Bajki i powiastki Stanisława Jachowicza i Ignacego Kraszewskiego z 10-ma rycinami, nakł. Księgarni Dra Maksymiljana Bodeka, Lwów 1924. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Paulina Choromańska, natomiast korektę utworu ze źródłem wikiskrybowie w ramach projektu Wikiźródła. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.