Stefania Buda Czemu w studni woda dudni ISBN 978-83-288-5362-1 No to wom [u]opowiem teraz, cego to dudni woda w studni. Było to dáwno, dáwno, ji nawet jak pytałam, dzie, to ludzie nie wiedzieli, dzie sie to działo. A ze sie dziáło, to mówio, że na pewno tak było, bo do dziś dniá w kużdy studni woda dudni. Był gdowiec, dobry, uczciwy, i miał swoje córke Hanusię, tako dobro dziewcyne i pracowito. Ale mu radzili wszyscy, żeby na stare lata som nie ostawioł, a bo córka se chłopa jakiego nájdzie, a pódzie z domu, a on bedzie jak sirota. A un rozumiał, co to sirota, bo ciéńgiem go serce bolało, ze to jego dziécko sirotom jest. I [u]ożenił sie z gdowom, jesce dosyć młodom, któro mia[ł]a swoje córke Zośke. Oj, cóz, [u]ojciec widział, że źle zrobił, bo matka — macocha, matka Zośki — to ino norobiała jego Hanusiom, gnała jo do roboty [u]od rana do wiecora, a Zośka to ino sie stroiła i przed lusterkiem stoła, a na [u]ojcyma ino o piniądze pysk darła. A przysła cięzko zima, lody skuły ziemie, trza było do studnie na plac taki gminny chodzić, tam wszyscy chodzili z cały okolicy. A ze każdy, jag nabieroł wode, troske rozloł, to ta rosły te lody do góry ko[ł]o ty cymbrowiny, już prawie były równe z cymbrowiną. Jak któregosi dnia Hanka miała iść po wodę, to [u]ojciéc sié ulitowáł, a kłopotu nie chciáł robić, gadá do swoji kobity: — Ta byś posłała ji Zośke, zeby choć jo przytrzymała, zeby, broń Boże, sie nie pośliznéła i do ty studnie nie wpadła! No to baba mówi: — A to jidź, Zośka! A Zośka wszystko już przemyślała przez droge, co [u]ojciéc gadoł. Hanka ledwo wiadro zacéna do studni puszcza[ć], a [u]ona jo pchła i Hanka poleciała do studni. A ona z krzykiem przyleciała do chałupy: — A bo Hania wpadła do studni! Nie dałam rady jo złapać! Co sie stało! Starśnie [u]ojciec bidny rozpáczoł. Co dziéń chodził som po wode do studni, a jag wode nabiroł, to płakoł, że łzy ino kap-kap-kap leciały do ty studni. A co było z Hanusiom, to já wom to wyprzedze i powiém wum wceśnij. [u]Ona to potem [u]ojcu uopowiada[ł]a. A ona léciała, léciała, i naroz złapała sie cégusik i stanęła na taki półce w ty studnie. Patrzy, jakisi dźwirza, jakisi skobelek. [u]Otworzyła, a tam tako jag długo siéń, zacyna tom sieniom iść, a tam zamiast ciemnij, to coroz jaśni. Myśli: — [u]O, to nawet dobrze, bo sie nie [u]utopie, tylko kasi wyjde. Ale wesła na komnaty, a w tych komnatach prześlicne meble, i taki siwiusińki pan siedzi, na biélusińko [u]ubrany, w biélusińkim żupánie, broda prawie do saméj ziémi. I mówi: — O! A kto tu przyszedł! Ja tak dobrze nié widze. Przydźta bliży, dziecko! Podeszła. — Kto ty jezdéś? — A jo jestem Hanusia. — Jak twoji matce? — A, moi matce Marysia, ale moja matka nié żyje, jo mom jinno macoche. — Tak, mosz macoche? No to tobie sia ta do domu nie śpieszy, dziécko, nie śpieszy. — Ale jo mom [u]ojca. Tak bym chcia[ł]a do mojego [u]ojca do domu. A stary pedzioł tak: — Bedziész mi tu służyć. Mász mi tu wszysko sprzuntać, jak ci káże. I musisz mi znaléźć dwanaścée guzików [u]od mojego żupana, bo mi sie kajsi odpruły, rozleciały. Jag mi zbierzesz te dwanaście perłowych guzików, to ci dobrze zapłace i cie wyśle do [u]ojca. Hanusia sprzuntała, szukała, na kolanach chodziła pod wszystkie sprzęty — nigdzie guzików pana nie było. Któregosi casu przechodziła i ujrzała te droge, ten korytorz na te studnie i poszła tam. I mówi: — Ta bodajze bym sie utopiła była… A tu naroz kap! — coś kapło. Wystawiła rękę, złapała kropelke, a ta kropelka zminiła sie w perłowy guzicek. Z radościom przyléciała i mówi tymu siwému panu: — Nalazłam! Jedén guzicek. — No to sie staráj o więcy. Ona co dziéń sprzątała, usługiwała i chodziła co dzień, ale nie zawdy udało ji sie złapáć te kropelke, choć cięgiem kapały, cięgiem kapały, nié wiédziała, co. Cięgiem myśla[ł]a [u]o [u]ojcu. Ale zebrała dwanaścié guzicków. Jak zebrała tych dwanaście guzicków, tén pán mówi: — Masz haw dziecko kluce — to jest twoja zapłata ody mnie. Tym kluczém [u]otworzysz te dźwi tam po prawy stronie i wszystkie jinne dźwi bedu dlo ciebie [u]otwarte. Ale tako [u]obdarto, jag jezdeś, to nié pódziesz. Klasnął w ręce, a naroz sie zjawiło tyla służby nie wiadomo, sk[u]ąd. Przyniesły ji suknie, buciki, płászcz, cápecke, i wystrojiły jo jag wielgo panio. — No to jidźże, dobre dziecko, do swojégo [u]ojca. Jidzie, [u]otworzyła dźwi, wyszła na dziedziniéc przed piekném zamkiem. A tam kołem służba stoji, kłaniajo sie ji, witajo jo jag włościcielke. [u]Ona [u]ocy robi, ale mówi: — To, [u]o, wszysko pani, to dziedzic pani wszysko przekozoł to. No ji… pirsze, co pomyśla[ł]a, to pojedzié przeciéż w odwiédziny do uojca. Káza[ł]á karete zaprzągać konie i pojedzie do [u]ojca. Przyjechała przed dom, ojciec jo ni móg poznać. Jag jo poznoł, radości było wiela. Macocha téż udawa[ł]a z tom, że sie cieszo straśnie. Ale nojbardziéj to jim chodziło, żeby uopowiada[ł]a, skund [u]ona má tyle tych majętności! Jag im wszystko [u]opowiedziała, chciała [u]ojca zabrać, ale ojciéc gado: — Nie, dziecko, ja tu jeszcze potrzebne, to ja tu jeszcze [u]ostane. A ty mie jeszcze [u]odwidzaj. Jak przysła zima, ino lode skuły ziemie, matka któregosi dnia mówi: — Zośka, jidziemy po wode — do swoji córki. A przez droge ji mówi: — Tebś słyszała wszystko, co Hanka [u]opowiadała? Jak sie to tam trza sprawować? No! Já myśle, że tyś nié głupsza [u]od nij i tyz bez majątku nie wrócisz. Jak ino Zośka wiadro przypiena, to matka jo buch! do ty studni. No ji tak, jak Hanka, Zośka trafiła tam do tego siwego pana. Ale przeciez [u]ona roboty niezwyczajno, ji sie robić nie chciało, za niom ta matka tyz nie płakała i nikt nie płakoł ji guzicków nie nalozła, i do dziś dnia ta Zośka siedzi tam w ty studni. Jag nie wiérzycie, to wołejcie, zawołajcie: — Zośkaaaaa! To ona wom odpowi: — Ho-ho-ho-hoooo! Ho-ho-ho-hoooo! Komentarz Opowieść Czemu dudni woda w studni należy do gatunku baśni magicznych. Łączy elementy m. in. wątków T 480A „Dwie siostry, dobra i zła” i T 480B „Dwie siostry i miesiąc” (wg J. Krzyżanowski, Polska bajka ludowa w układzie systematycznym). Ukazuje dwie przyrodnie siostry, dobrą Hanusię i złą Zośkę, z których pierwsza w finale fabuły zostaje nagrodzona za dobre serce, zaś druga — przykładnie ukarana za chciwość i zbrodnię, jakiej dokonała na swojej siostrze, co w kulturze tradycyjnej było czynem nagannym. W symbolicznie ukazanej walce dobra ze złem, zwyciężają takie wartości, jak miłość między ojcem i córką, tęsknota do ojca, szczerość. Doceniona jest też pracowitość. Otóż Hanusia trafia w zaświaty, w krainę śmierci, gdzie dostać się wedle bajkowej poetyki można między innymi przez studnię. Tam spotyka bielusieńko ubranego starca, w którym rozpoznajemy cechy sędziwego Pana Boga, rządzącego ludzkim losem, ale też — nagradzającego bądź każącego. Posługa, jaką musi wykonać bierna i grzeczna Hanusia w jego komnatach, jest symbolem kobiecej inicjacji i dojrzewania. Studnia pełni funkcję łącznika między światem ziemskim a zaświatami: tędy Hanusia trafia do świata sacrum, a łzy ojca — do Hanusi uwięzionej na „tamtym świecie”. Zamiana ich w perłowe guziki uświadamia bardzo wysoką waloryzację tęsknoty ojca za zmarłym dzieckiem. Przemiana zaś Hanusi w bogatą dziedziczkę oznacza najwyższą nagrodę, którą w bajkach symbolizuje małżeństwo panny z bogatym królewiczem. Bajkę opowiedziała Stefania Buda, ur. 1938 r. w Nosówce i zamieszkała w Nosówce, gm. Boguchwała, pow. rzeszowski, woj. podkarpackie. Gwara, jaką się posługuje, jest charakterystyczna dla Rzeszowiaków i należy do dialektu małopolskiego. Nagrał Antoni Beksiak 10 października 2017 roku roku. Spisała i skomentowała Katarzyna Smyk. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/buda-czemu-w-studni-woda-dudni. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest udostępniony na licencji Licencja Wolnej Sztuki 1.3: http://artlibre.org/licence/lal/pl/ Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Kopeć, Katarzyna Smyk. ISBN-978-83-288-5362-1