Józef Birkenmajer Wycieczka Wycieczka Uciekłem dziś w kraj daleki, Gdzie rzadko kto z ludzi dotrze: Zrobiłem wielką wycieczkę W lata szczęśliwsze i młodsze. W jedną godzinę przebiegłem Lat całych dwadzieścia kilka… (Mówią, że wobec wieczności Życie to jedna jest chwilka). I nie wiem, jak to się stało, Kto zmianę zdziałał tę nagłą, Że wziął mnie z sobą na kozieł Furman Bartłomiej Zabagło. Za mną — na tylnych siedzeniach, Wybitych skórą i włosiem — W tej samej bryczce siedziało Osób już starszych coś z osiem. Niebardzom uważał, o czem Gwarzyła ludzi tych reszta, Bom wiedział, że za natręctwo Jeszcze z nich który mnie zbeszta. Zresztą tak była zawiła I mądra ta ich rozmowa, Że uchem swem siedmioletniem Nie rozumiałem ni słowa: Zdanie zaczęte po polsku Często kończono z francuska, A i tak było w połowie Zgłuszone turkotem wózka. Więc nie słuchałem tej gwary — Niech starsi gawędzą sami! — I na znak lekceważenia Zwracałem się do nich plecami. Nie dbałem o nich nic a nic I w dumnej siedziałem pozie, Bom po furmanie Zabagle Pierwsze miał miejsce na wozie. Innej słuchałem rozmowy, Którą wyborniem rozumiał: Rozmowy kłosów złocistych, Którą wokoło łan szumiał. Słuchałem, jak w głębi miedzy Odzywa się pasikonik Piosnką srebrzyście dzwoniącą, Jak tony szklanych harmonik. Słuchałem kumkania stawów Spowitych w rzęsnej opończy; Słuchałem drgającej z niebios Radosnej pieśni skowrończej. Słuchałem szmeru rzeczułki, Co po kamieniach się pluska, — Szmeru, co bywał w połowie Stłumiony turkotem wózka. Turkotał wózek, turkotał, — Koła w nim dudnią i pędzą… Pył się z nich długi, jak z wrzecion, Wysnuwał szarawą przędzą… Turkotał wózek, turkotał, Jak w młynie żarna i pytle, I sypał mąką kurzawy Na nasze podróżne kitle. Skakała nieraz z radości Bryczka radosna i wartka; Jechało się pysznie, wesoło, A wódką jechało od Bartka… Jednakże nie był pijany Furman Zabagło Bartłomiej, Bo biczem konie poganiał Najtrzeźwiej i najświadomiej. Nawet po wielkich wybojach Wiózł jak po drodze równej — I tylko z nikim nie gadał, Bo zawsze był małomówny. Gwizdał se ino pod nosem staccata i allegretta, A czasem na swoje konie Zawołał «wiśta» lub «hetta!» Czasem się czapką ukłonił Figurze koło gościńca, Albo któremu z kumotrów, Co szli na sumę do Tyńca. A że był człowiek przytomny I trzeźwy był na umyśle, Więc konie sprawnie zatrzymał, Gdyśmy zjechali ku Wiśle. Na drugim wiślanym brzegu (Przejechać trzeba tam promem) Klasztor Tyniecki się wznosił, Urwiskiem podparty stromem. Wyrastał prosto z opoki, W kamieniu cały i cegle, A bystra woda wiślana Do nóg mu padła ulegle. Na starych zmurszałych murach, Pomiędzy kamienne szczerby Wspięły się krzewy zielone, Kryjąc napisy i herby. Czas groźne wyrył tu godła, Świadcząc, że objął w swe władztwo Opustoszałe, bezpańskie Stare tynieckie opactwo. I w imię wiecznej młodości Odmładzał murów tych szarość: Bo już część znaczna zwaliska Zielenią zdążyła zarość. I ja się także wspinałem Na jakąś skarpę zwaloną, Bom młody był jak te krzewy I w głowie miałem zielono… W starym wśród ruin kościele Ludu zebrały się tłumy; Dzwony na starych wieżycach Głosiły początek sumy. Zabłysły świece woskowe I wyszła msza uroczysta; Na chórze głosem ochrypłym Odezwał się organista. Pod wtór organów rozgłośny Pieśń wielka jak fala wzbiera, Pieśń w nucie swojej fałszywa, A w treści swojej tak szczera! Pieśń, co żebrała ratunku Od moru, ognia, gradobić, — By można było — choć ciężko — Na chleb codzienny zarobić… Jam się przyglądał stojącym W ołtarzu świętym postaciom… Modląc się: «Boziu, daj zdrowie Ojcu, mamusi i braciom»… «Zdrowaś» zmówiłem dwa razy, Potem — w dziedzińcu — raz trzeci, Licząc jak długo kamień Rzucony do studni leci. I pożegnałem tę studnię (Król Chrobry ponoć ją wykuł), Bo tam przy promie już czekał Bartka Zabagły wehikuł. I znów na lewy brzeg Wisły Wielka przewiozła nas krypa, Znów nas witała w Piekarach Wspaniała, pachnąca lipa. Znów nas witała swym szumem I pożegnała uprzejmie Ta lipa odwieczna, której Ośm osób wkrąg nie obejmie. Ośm osób jej nie objęło, Choć opasali ją kołem, Aż ja dopiero — dziewiąty — Rączką ją drobną objąłem. Siedliśmy znowu na bryczkę; Bartłomiej z bicza znów strzelił — I jakby tem cięciem bata Czas na dwie części przedzielił… Wśród zbóż i modrych bławatków Bryczka pomknęła z turkotem, Aż mnie przywiozła nakoniec Ku dniom dzisiejszym zpowrotem… Znikła gdzieś w wielkiej oddali Wysoka skała tyniecka; Jak zórz ostatki, przygasły Słoneczne uśmiechy dziecka… Czas ruszył chyżo z kopyta — Brzękły wędzidła, chomąta… Dnia tego chyba już przeszła Rocznica dwudziesta piąta… Z dnia tego garść młodych wspomnień Dziś mi została jedynie, Zielonych jako te krzewy W starej tynieckiej ruinie… 15. VI. 1930 ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/birkenmajer-wycieczka-wycieczka. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Józef Birkenmaje, Wycieczka, Poezje, Warszwa 1932. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Marta Niedziałkowska, a korektę ze źródłem wikiskrybowie. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.