Ani mię zgnębią zórz krwawe zawiście,Ni złote groźby słonecznej potęgi!Grzbiet mój w złość słońcu czerni się plamiścieW przeciwsłoneczne, przeciwzłote pręgi!…
Gotowam słońce rozszarpać na ćwierci!Na ziemi — ryk mój, milczenie me — w niebie…Z nieznanych światów czaję się na ciebieJa — rozpląsana dookoła śmierci!
Przeciwzłocącą się — porwij w ramiona,Bym z ciebie życia wyżarła niemoce,Bym czuła nozdrzem ten szał, że ktoś konaW chwili, gdy ja się słońcu przeciwzłocę!
W róże mię uwieńcz, w zmierzch winnicy prowadź,W pałaców głębie — na marmur i kwiaty,Gdzie win purpura i śmiechu szkarłatyChcą falę życia od dna rozfalować!
Wśród dziewcząt — jedna jest tylko w żałobie,Niepewna losu… zapatrzona w cienie…Jej ciało — biały sen o samej sobie,Tym snem objęta — czeka na skinienie.
Rzuć ją w mą żądzę, w puchy mego łona,Na okamgnienie — nie na długie noce,Bym nozdrzem czuła szał, że miłość konaW chwili, gdy ja się słońcu przeciwzłocę!…
Ten, kto mię stworzył dla krwi i pieszczoty,Dał mi skok zwinny, co w śmierć mię przerzuca,Kły moje wygiął w kształt własnej tęsknotyI własnym rykiem natężył me płuca!
On we mnie ryczy, szaleje zbłąkanyW moich żył sieci i kości gęstwinie!Raniąc mię, sobie zadaje te rany,Które mi w gniewu przeznaczył godzinie!
On razem ze mną hen — w dzikim ostępieZ wiecznym się głodem w zapasach szamoce,A ja z nim wspólnie zmorę życia tępię,I z nim się wspólnie słońcu przeciwzłocę!
Kimkolwiek jesteś — czy Lwem niewidzialnym,Czy wszechobecnym raczej Jaguarem, —Węszę twe tropy w błękicie upalnymI kuszę ciała wonnego wyparem!…
Wyjdź na swe żery z jaskini lazurów!Otom — gotowa!… śnij uczty weselne!Chcę być radością dla twoich pazurów,Chcę krwią upoić twe kły nieśmiertelne —
I chcę cię zdradzić, gdy przywrzesz do łona,Pokąsać w strzępy twą wieczność, twe moce,By chłonąć nozdrzem ten szał, że Bóg konaW chwili, gdy ja się słońcu przeciwzłocę!