literatureHenrykZbierzchowskiO zmierzchu2013polbook2fb22014-09-09http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/impresye-o-zmierzchu/0Fundacja Nowoczesna Polska
Gdy mrok się szary do mej izby wtoczy, Po kątach wizye wyprawiając zdradne, Głowę skroniami na poduszki kładnę, Zamykam mocno powiekami oczy. Lecz próżno chciałbym, ciszą kołysany, Wsiąknąć bez czucia w te mroki i cienie; Z godziną zmierzchu zaczął swe istnienieJakiś świat drugi, tajemny, nieznany… W powiekach, lekko pod naciskiem drżącychDostrzegam przestrzeń głęboką i czarną, W której się zwolna kołyszą i garnąTysiące kropek złotych i świecących. Jedna za drugą w szereg się układa, A potem w przestrzeń na krawędziach sinąZwolna całemi gromadami płyną, Jakgdyby ptactwa wędrownego stada. Czasem, gdy szereg przypłynie ostatni, Znów czarna mroków zamyka się ściana, I tylko jedna gwiazda zapomnianaPrzemknie z pośpiechem do gromady bratniej. Może to płyną owe gwiazdy święte, Które duch Boży rozpalił nam w duszy, A noc wieczysta blask ich cudny głuszy, Że gasną dla nas obce, niepojęte? Może to płyną łzy niewypłakane, W nocach bezsennych i długich poczęte, I nasze dole tułacze, przeklęte, Na wieczną drogę i na ból posłane? Może to bóstwo zsyła nam przestrogę, Że, gdy z wieczności głuche padnie słowo, To trzeba z dumnie podniesioną głowąZawsze gotowym być na długą drogę? Napróżno chciałbym, ciszą kołysany, Wsiąknąć bez czucia w te mroki i cienie; Z godziną zmierzchu zaczął swe istnienieJakiś świat drugi, tajemny, nieznany…