literatureBrunoJasieńskiLili nudzi się2009polAleksandraSekułaOlgaSutkowskabook2fb22009-02-23http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/but-w-butonierce-lili-nudzi-sie0Fundacja Nowoczesna Polska
Na kuszetce, przykrytej skórą jaguara,Słomianowłosa LiliZ oczami fiołkowo-czarnymi, jak chinka,Zwinięta w kłębek czyta Maeterlincka,Cedząc przez białe zęby srebrny dym cygara.U jej nóg, na szerokiej, śniegopłatej kozie,Olbrzymi ryżobiały Saint-BernardNapoleonW wyczekującej pozieDrzemie.Leniwa czyhająca cisza popołudnia…Książka z szelestem upada na ziemię.Lili ziewa, jak kot.Przeciąga się długo, żmudnie…Siada,Miniaturowe stopy opierając o psa…Jest «interesująco» blada,O ustach barwy karminowej szminki.Może trochę za szczupła w ramionach.Ma drobne, dziecinne plecyI długie, linijne nogi dziewczynkiLubieżnie-miękkiej modelacji Ropsa.Siedzi zapatrzona w okno.Za oknem deszcz pada.Drzewa mokną.Jesień…Ludzie chodzą w kaloszach po błocie…Lili jest zimno.Ściąga z oparcia czarny szal fokowyI otula się nim po szyję.Jest, jak małe dzikie kocię.Miękkie. Drapieżne. Niczyje.W salonie na zegarze wolno bije druga…W klatce nad drzwiami,Walcząc ze snem,Wielka zielona papugaKrzyczy swoje wieczne:«Je vous aime!»Napoleon macha ogonem.Łasi się.Podaje łapę.Lili głaszcze go miękko, z odwróconą głową…Nagle pies ze skowytem odskoczył dwa łokcieI wtulił się w kąt, za kanapę.Lili śmieje się krótko, nerwowo,Oglądając pod światło różowe paznokcie….Zaciąga się cygarem.Dymi.Chłoszcze szpicrutą swoje boskie uda.Dym sączy się.Znika.Wije się, jak szeroka, popielata smuga.Aż układa się w górzeLiterami:NUDA.Cicho.Zegar cyka.Krzyczy papuga.Lili zdaje się nagle, że jej pokój ziewa…U jej nógW fałdach spływających tkaninSzeregiem kart otwartych ziewał Siewierianin.Pod ścianą z płytkiej, wymoszczonej niszyPianino szczerzyło zęby swych klawiszy.W wazach ziewały kwiaty senne, jak zatrute…Lili wstaje.Mnie w ręku szpicrutę.Tremo odbija ją mętnie.Podchodzi do okna.Za okna firanką różowąPochmurny dzień jesienny nudził się deszczowo…Paszczami bram ziewały senne kamienice…Milczy.Psa, co się powlókł za nią, potrąciła nogą.Patrzy długo na ulicę.Ulica pusta.Jakby ludzie wymarli.Nikogo…Dzwoni.W drzwiach staje czarny, glansowany Charli…Chwila — Oczekiwanie — Za oknem deszcz leje…«Podać mi auto. Pojadę w aleje!»