Płyną kupieckie korabie po gęsiach morza spienionych. Na ciemnobławej powłoce ryją koryta dziobami. Skarby zasobne przywożą, zdobyte w odległych stronach, Ciężkie rzucają kotwice w prostej, głębokiej przystani. Ciżba robocza w pośpiechu, ludzie biegnący, zdyszani, Krany chwytliwe podnoszą, brzemię zdejmują lewary, Krążą nad brzegiem parowce, huczą syreny pieśniami, Pędzą pociągi po dunach, z kraju wywożą towary. Hej, wy okręty czarowne! domy płynące, ciężarne! Śrubą wkręcone w żywioły, węglem gorliwym żywione, Spieszcie z dalekich przestrzeni w przystanie gęste i gwarne. Płyńcie, wichrami spędzone, płyńcie, wodami wzniesione, Płyńcie, płyńcie, okręty, w dymy wijące się, czarne, Ląd nasz powita was śpiewem, rąk trzepocących miljonem!…