Mariusz Grzebalski

 

 

Dedykacja

 

 

 

Ciemna zmarszczka rzeki żłobi

równinę ciągnącą się stąd

aż do miejsca, gdzie jak podpalony

ul dogasa miasto; wiatr czesze

 

opustoszałe ulice. Czyja brzytwa

strzyże ich karki, czyja strzyże

ich szyje? Psi ząb — księżyc — gaśnie.

Świat ciemnieje: puls w skroniach

 

skazańca. Zaraz śnieg spadnie,

pokryje ich twarze. On pozna słone

jezioro jej brzucha, szubienicę

piersi. Zanim śnieg zgaśnie.