Tadeusz Boy-Żeleński Słówka (zbiór) Spleen

Smutek w sercu moim mieszka I tak gryzie mnie jak weszka. Gryzie duszę moją biedną O co? to już wszystko jedno. Przyczyn jest ogromnie wiele Na duszy jak i na ciele. Coraz rzadziej mi się zdarzy, Bym uśmichnął się na twarzy, Ciągle myślę aż do skutku O moim dotkliwym smutku. O, jak mnie to czasem nudzi Patrzyć na cierpienia ludzi. Czasem się nieszczęście stało, Że dzieciątko robi biało. Ja się na to krzywię troszki I daję skuteczne proszki, Po których, mówię, że ono Będzie robiło zielono. Jeszcze bardziej bez nadziei Pędzę życie przy kolei. Z tą koleją bywa różnie: Czasem komuś członki urżnie, To znów dadzą znać o zmierzchu, Że ktoś flaki ma na wierzchu; Wielka bywa rozmaitość Rzeczy, które budzą litość. Ja się znowu troszkę krzywię, Jadę na lokomotywie, To znów, naśladując giemzę, Skaczę sobie w lot na bremzę, Myślę często tylko przy tem, Żeby już być emerytem. Innych zmartwień też jest sporo: Lewą nogę rok mam chorą, Choć czyniłem to i owo, Żeby ona była zdrową. Ale najcięższa choroba Jest dla mnie.