Tadeusz Boy-Żeleński Słówka (zbiór) Naszym hymenografomanom

Literacki nasz ogródek Pachnie wśród księgarskich półek Wonią mirtów, niezabudek I przeróżnych innych ziółek. Te inspekta czyste, ładne, Co od rosy lśnią porannej, To królestwo samowładne Legendarnej polskiej panny. Dla Niej, dla tej jasnej wróżki Nasi geniusze się trudzą, Aby mogła do poduszki Ubrać się w poezję cudzą. Przez Nią, za Nią, dla Niej, od Niej Wszystko bierze swój początek, Od *hymenu* jej «pochodni» Natchnień się rozpala wątek. W prochu wielbi nasza małość Dziewiczości Arcy-statut: Panieńskiego… wdzięczku całość To najwyższy Stwórcy atut! Póki tej ozdoby swojej Nie uroni dumna Polka, Póty małe czółko stroi Wszechpotęgi aureolka; Tłumów, co jej żebrzą łaski, Brzmi w powiastkach naszych lament, Tak czarowne rzuca blaski Anatomii cenny diament; Gdzie otworzyć, tam się miele Jedną życia wciąż zawiłość: Jak i kiedy polskie cielę Swojskiej gęsi zyska miłość… Musisz poznać naszej «Czystej» Papę, mamę, cały dom jej, W końcu służyć do asysty Przy niewinnej tej sodomii. Lecz gdy klejnot swój postrada, Pożegnajmy się z nią smutni; Ach, po trzykroć takiej biada, Zmarła już dla polskiej lutni! Wszystko pierzchło, wszystko znikło, Jakby trumnę już zabito: Idzie życia ścieżką zwykłą Już w kompletnym incognito. Co wyrośnie z małej gąski, Która z tak krzykliwą pychą Wpływa w życia strumyk wąski, O tym w naszych księgach cicho; Nasi piewcy idealni Ignorują światek ciasny, Co się kręci wśród sypialni Czasem cudzej, czasem własnej; Gdy już hukną wielkim głosem: «Zdrowie zacnej młodej pary!» Któż by się tam troszczył losem Krajowej *Madame Bovary*… Rzucona z takim hałasem Jak tam plącze się zagadka?… Jakieś echa tylko czasem Nas dochodzą: żona… matka… Aż po lat przydługiej serii Znowu ją sadowią na tron, Gdzie ozdobą jest galerii Legendarnych polskich matron. Pisane w r. 1908.