Żeromski, Stefan
,,Cokolwiek się zdarzy - niech uderza we mnie..."
Kotwica, Wojciech
Ostrowski, Piotr
Choromańska, Paulina
Fundacja Nowoczesna Polska
Modernizm
Epika
Nowela
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Utwór powstał w ramach "Planu współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku" realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o "Planie współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 r.".
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/zeromski-cokolwiek-sie-zdarzy-niech-uderza-we-mnie
http://polona.pl/item/6891173/0/
Stefan Żeromski, Zmierzch, Cokolwiek się zdarzy, nakł. Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1907.
Domena publiczna - Stefan Żeromski zm. 1925
1996
xml
text
text
2014-10-03
pol
http://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/406535351_1b295bd367_o.jpg
Hospital Bed, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/3457
http://wolnelektury.pl/media/book/pdf/zeromski-cokolwiek-sie-zdarzy-niech-uderza-we-mnie.pdf
ISBN-978-83-288-1038-9
ISBN
application/pdf
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/zeromski-cokolwiek-sie-zdarzy-niech-uderza-we-mnie.html
ISBN-978-83-288-1998-6
ISBN
text/html
http://wolnelektury.pl/media/book/txt/zeromski-cokolwiek-sie-zdarzy-niech-uderza-we-mnie.txt
ISBN-978-83-288-2953-4
ISBN
text/plain
http://wolnelektury.pl/media/book/epub/zeromski-cokolwiek-sie-zdarzy-niech-uderza-we-mnie.epub
ISBN-978-83-288-4034-8
ISBN
application/epub+zip
http://wolnelektury.pl/media/book/mobi/zeromski-cokolwiek-sie-zdarzy-niech-uderza-we-mnie.mobi
ISBN-978-83-288-5120-7
ISBN
application/x-mobipocket-ebook
Młody bezrolny chłop trafia do szpitala z powodu nieuleczalnej choroby nogi.
Mimo nieuchronności kalectwa nie traci hartu ducha.
Uwspółcześnienia:
Końcówki fleksyjne Msc. i N. lp i lm: -em, -emi, np.:
tem -> tym,
oznaczonem -> oznaczonym,
ugotowanem -> ugotowanym.
Pisownia joty:
operacya -> operacja.
Pisownia łączna i rozdzielna:
trzebaby -> trzeba by,
napół -> na pół,
z nienacka -> znienacka,
niech-ta -> niech ta.
Inne:
siedm -> siedem.
Dostosowano interpunkcję do współczesnych zasad.
Poprawiono błędy źródła:
ludziej -> ludzkiej.
Stefan Żeromski
,,Cokolwiek się zdarzy --- niech uderza we mnie..."
Cokolwiek się zdarzy --- niech uderza we mnieSofokles, Edyp-król
Na łóżku oznaczonym liczbą 24, w najbardziej ciemnym kącie sali, leżał od kilku miesięcy trzydziestoletni może parobek folwarczny. Nad wezgłowiem łóżka kołatała za każdym poruszeniem się chorego czarna, drewniana tablica z napisem: caries tuberculosacaries tuberculosa (med., łac.) --- gruźlicze próchnienie kości.... Amputowano biedakowi nogę powyżej kolana, wskutek suchotniczego gnicia kości. Chłop był bezrolny, kartoflarz, z kartoflarzówkartoflarzów --- dziś popr. forma D. lm: kartoflarzy. pochodził. Miał we dworze służbę, ożenił się był przed trzema laty, chłopaka o konopiastej czuprynie się dochował --- aż oto, ni z tego, ni z owego, zabolała go noga w kolanie i pootwierały się ranki. Dał dobry człowiek furmankę do miasta i odstawiono chudziaka na koszt gminy do szpitala.
Tamto jeszcze pamiętał dobrze, jak jedzie w odwieczerzeodwieczerze a. odwieczerz (daw., gw.) --- popołudnie, pora przed wieczorem. jesienne z kobieciną swoją w paradnym wasąguwasąg --- wóz gospodarski, dość prymitywny powóz czterokołowy bez resorów, z nadwoziem drabinkowym lub w kształcie wiklinowego kosza, opartym bezpośrednio na osiach; używany w Polsce do pocz. XX wieku. z półkoszkamipółkoszki (daw.) --- uplecione z wikliny burty wozu., jak sese (gw.) --- sobie. popłakują oboje ze strachu i żałości --- i co se zapłaczą, to przegryzą jajkiem ugotowanym na twardo --- a potem to już tylko jakaś niezmierna szarzyzna, niby mgła, nie mgła...
Dnie szpitalne bez różnicy, bez odmiany, znikły mu z pamięci, tworząc jakby niezgłębioną wyrwę w życiu --- tylko smutek nieodmienny przez ciąg tylu miesięcy przygniatał mu duszę z taką nieubłaganą i brutalną siłą, z jaką płyta kamienna przygniata mogiłę. Przez tę mgłę pamięta półjasno dziwne dziwy, jakie z nim wyrabiano: kąpanie, głodzenie, zapuszczanie w rany drucików aż do kości --- potem operację, jak niosą go na salę, między panów ubranych w fartuchy krwią zbroczone --- i to dziwne, nieustraszone męstwo pamięta, jakie go podparło tej godziny, niby ręka miłosierdzia.
Przed operacją, patrząc na szereg zjawisk budzących wstręt --- snuł i on z głębi prostej swej duszy nić rozmyślań, jakie snuć uczy ta największa na ziemi mistrzyni --- wspólna sala w szpitalu. Po operacji wszystko zasłoniło znużenie śmiertelne i niechęć. Zimno mu było ciągle, a około południa, nad wieczorem zaczynało w czaszce coś ciążyć niby kula kamienna i szły od kuli do nóg strumienie mrozu. Od palców znowu zdrowej nogi ciągnęły ku czaszce fale rozmarzającego ciepła. Myśli, jak kropelki żywego srebra, chyżo zlatywały w jakiś kącik mózgu i podczas gdy leżał skurczony w kałuży potu, podczas gdy powieki opadały same --- nie na sen, lecz na bezwładność --- napastowały go dziwaczne, półsenne widziadła.
Kondycja ludzka, ŚwiatłoOto znikało wszystko i zostawała tylko szara, nieujęta, przesycona zapachem chloroformu przestrzeń, na pół rozświetlona przez znikome i rozproszone światło, podobna do wnętrza niezmiernego ostrokręgaostrokręg a. ostrokrąg (daw.) --- stożek, bryła o okrągłej podstawie, zwężająca się stopniowo aż do ostrego wierzchołka., jaki się tuż zaczyna i jak lej bez miary leży na ziemi. Tam, w niesłychanej oddali, gdzie się zwęża wierzchołek, istnieje biała plamka świetlista: tamtędy się wychodzi... Idzie do tej szczelinki dniem i nocą po nieskończonej linii spiralnej, obiegającej wewnętrzną powierzchnię leja, idzie przez mus, przez wysiłek, jak ślimak, choć się zrywa w nim coś, jak kwiczołkwiczoł --- leśny ptak łowny. zaczepiony nogą w sidle, choć trzepocą w nim niby skrzydła ptasie. I nie może podlecieć wyżej jak na długość sidła, i ciągle spada a spada... Wie, co z onej szczelinki widać. Tylko nogą stąpićstąpić (daw.) --- postawić krok; dziś: stąpnąć. --- miedza idzie na niwceniwka --- niewielka niwa; niwa: pole, ziemia uprawna. pod lasem, gdzie były jego własne cztery zagony kartofli. I śni mu się, podczas gdy się wyrywa mechanicznie ze swej próżni --- czas kopania. Cicho tam pod lasem, jest jesienna przejrzystość przestrzeni, co zbliża z odległości przedmioty i daje je widzieć wyraźnie. We dwoje z kobieciną kopią piękne jak kocie łby ziemniaki. Na wzgóreczku, na ścierniścierń --- krótkie źdźbła pozostałe na polu po ścięciu zboża; por.: ściernisko., pastusi zebrali się w gromadkę, workami się pookręcali, poskurczali bose nogi, jałowcu suchego nanieśli, zapalili ognisko i wygrzebują patykami z popiołu pieczone kartofle. Dym w powietrzu pachnie, jałowcowy, wonny...
Gdy bywał zdrowszy, trzeźwiejszy, gdy go nie tak dokuczliwie męczyła gorączka, wpadał w bojaźń, w trwogę przeraźliwą zdruzgotanych i zamęczonych. Jestestwo chłopa skupiało się pod jej uciskiem w wielkość tak małą, jak ziarnko szalejuszalej --- roślina z trującymi kłączami, których spożycie powoduje halucynacje., i zlatywało, gnane przez nagłe przesądy, przez jakieś dźwięki przeraźliwe, roztrącając się o gzemsygzems --- dziś popr.: gzyms. próżni bezdennej.
Bezsilność, RanaNareszcie zaczęła się goić rana na nodze i gorączka ustąpiła. Dusza biedaka powróciła, jakby z tamtego świata, do pierwotnego jej stanu, do rozmyślań nad tym, co przesuwało się przed jego oczyma. Lecz jakże się zmienił rdzeń tych rozmyślań! Dawniej była to litość, wyrastająca ze wstrętu --- teraz była to nienawiść skaleczonego zwierzęcia, gwałtowne pragnienie odwetu, wściekłość, obejmująca drapieżnym uściskiem zarówno tych nieszczęśliwych, którzy leżą obok, jak i tych, co go okaleczyli. Co więcej, zrodziło się i trwało, nie ustając w jego sercu, niby skowyczenie, z którym w zapamiętałym pościgu biegły jego myśli, doszukując się tej mocy, co nań wyrok wydała.
Ten stan nękania samego siebie trwał długo i wzmogło się rozjątrzenie duszy.
Aż oto pewnego razu zauważył, że zdrowa noga drętwieje mu i puchnie w kostce. Gdy chirurg naczelny odbywał codzienną wizytę poranną, chłop zwierzył mu się ze swą obawą.
Lekarz badał jego wyschnięte, zwiędłe ciało, przeciął nieznacznie nabrzmienie, zobaczył, że sonda sięga do kości, strzepnął palcami i spojrzał ze smutkiem zagadkowym w oczy parobka.
--- Źle, bracie, z tobą! Trzeba by drugą nogę... uważasz, także... tego. A tyś kiepski. Leż sobie tu, tu ci będzie lepiej niż w chałupie, jeść ci dadzą...
I odszedł w towarzystwie asystentów. Od drzwi powrócił jeszcze na chwilę, nachylił się nad chorym i nieznacznie, aby nikt nie widział, przesunął pieszczotliwie ręką po jego głowie.
Chłopa zamroczyło, jakby go znienacka bijakiembijak --- jeden z dwóch kijów, z których zbudowany był cep; krótszy i wykonany zazwyczaj z twardszego drewna, służył do uderzania w kłosy ułożone na twardym podłożu. cepów ugodzono w ciemię. Zamknął oczy i leżał długo --- aż nastała w nim cisza nieznana.
Kondycja ludzkaJest w duszy ludzkiej kryjówka zaczarowana, na siedem zamków zamknięta, a nie otwiera jej nikt i nic, tylko wytrych złodziejski mściwego nieszczęścia.
Sofokles nazwał kryjówkę tę po imieniu przez usta oślepiającego się Edypa... A kryje się w niej dziwna rozkosz, słodka konieczność, największa mądrość.
Cicho leżał chłopowina ubogi na swym tapczanie i szedł po duszy jego jakby Chrystus po bałwanach wzburzonych morza, uśmierzając burzę...
Odtąd przez długie noce, przez dnie plugawe patrzył na wszystko jakby z niezmierzonego oddalenia, z dobrego miejsca, gdzie jest cicho i niewymownie dobrze, skąd wszystko wydaje się małe, trochę zabawne i głupiutkie, lecz godne miłości.
--- A niech ta, niech ta --- szeptał do siebie --- niech ta Pan Jezus da ludziom... Nie bój się! i mnie ta niezgorzej przecie...