Słowacki, Juliusz
Godzina myśli
Kwiatkowska, Katarzyna
Sekuła, Aleksandra
Niedziałkowska, Marta
Fundacja Nowoczesna Polska
Romantyzm
Liryka
Powieść poetycka
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/godzina-mysli
http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=9317
Juliusz Słowacki, Liryki i powieści poetyckie, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1974
Domena publiczna - Juliusz Słowacki zm. 1849
1920
xml
text
text
2009-11-08
pol
http://redakcja.wolnelektury.pl/media/dynamic/cover/image/1496.jpg
pellaea@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/1496
Juliusz Słowacki
Godzina myśli
Dźwięk, Obraz świataGłuche cierpiących jęki, śmiech ludzki nieszczery/
Są hymnem tego świata --- a ten hymn posępny,/
Zbłąkanymi głosami wiecznie wniebowstępny,/
Wpada między grające przed Jehową sfery/
Jak dźwięk niesfornej struny. Sen, MarzenieZiemia ta przeklęta,/
Co nas takim piastunki śpiewem w sen kołysze./
Szczęśliwy, kto się w ciemnych marzeń zamknął ciszę,/
Kto ma sny i o chwilach prześnionych pamięta.
Trzeba życie rozłamać w dwie wielkie półowypółowa (daw.) --- dziś: połowa.,/
PamięćJedną godziną myśli --- trzeba w przeszłość wrócić;/
I przeszłość jako obraz ściemniały i płowy,/
Pełny pobladłych twarzy, ku słońcu odwrócić.../
I ścigać okiem światła obrazu i cienie/
Jak lśniące rozpryśnionych mozajek kamienie./
MiastoTam --- pod okiem pamięci --- pomiędzy gór szczytem/
Piękne rodzinne miasto wieżami wytryska/
Z doliny, wąskim nieba nakrytej błękitem./
Czarowne, gdy w mgle nocnej wieńcem okien błyska;/
Gdy słońcu rzędem białe ukazuje domy,/
Jak perły szmaragdami ogrodów przesnute./
Tam zimą lecą z lodów potoki rozkute/
I z szumem w kręte ulic wpadają załomy./
Tam stoi góra, Bony ochrzczona imieniem,/
Większa nad inne --- miastu panująca cieniem;/
Stary --- posępny zamek, który czołem trzyma,/
Różne przybiera kształty --- chmur łamany wirem;/
I w dzień strzelnic błękitnych spogląda oczyma,/
A w nocy jak korona, kryta żalu kirem,/
Często szczerby wiekowe przesuwa powoli/
Na srebrzystej księżyca wschodzącego twarzy./
W dolinie mgłą zawianej, wśród kolumn topoli,/
MarzenieNiech blade uczuć dziecko o przyszłości marzy,/
Niechaj myślami z kwiatów zapachem ulata,/
Niechaj przeczuciem szuka zakrytego świata;/
To potem wiele dawnych marzeń stanie przed nim,/
I ujrzy je zmysłami, pozna zbladłe mary./
Karmił się marzeniami jak chlebem powszednim,/
Dziś chleb ten zgorżkniałzgorżknieć (daw.) --- dziś popr.: zgorzknieć., piołun został w głębi czary./
Do szkieletu rozebrał zeschłe myśli ciało,/
Odwrócił oczy, serce już myśleć przestało.
SenGdy lampa gaśnie, kiedy pieśń piastunek ścicha,/
Kiedy się małe dziecko z kołyski uśmiecha,/
Ma sen całego życia... A gdy tak przemarzą,/
Dzieci na świat nieznany smutną patrzą twarzą/
I bladym przerażają czołem od powicia;/
Smutne pomiędzy ludźmi --- bo miały sen życia.
DzieckoWśród litewskiego grodu, w ciemnej szkolnej sali/
Siedziało dwoje dzieci --- nie zmięszanizmięszany (daw.) --- dziś: zmieszany. w tłumie./
Oba we współzawodnej wykarmieni dumie,/
Oba wątłej postaci, marmurowo biali./
Młodszy wiekiem nadzieje mniejsze zapowiadał,/
Pierś mu się podnosiła ciężkim odetchnieniem;/
Włos na czole dzielony na ramiona spadał/
I po nich czarnym, gęstym sypał się pierścieniem./
Widać, że włos ten, co dnia ręką dziewic gładką/
Utrefionytrefić (przestarz.) --- układać włosy w loki., brał blaski dziewiczych warkoczy./
Ludzie nieraz: ,,On umrze" --- mówili przed matką;/
PrzeczucieWtenczas matka patrzała długo w dziecka oczy/
I przeczyła z uśmiechem --- lecz w smutku godzinie,/
Kiedy na serce matki przeczuć spadła trwoga,/
Lękała się nieszczęścia i myśląc o syniesynie --- dziś popr.: synu./
Nie śmiała wyrzec: ,,Niech się dzieje wola Boga"./
Bo w czarnych oczach dziecka płomień gorączkowy,/
Przedwcześnie zapalony, trawił młode życie.
Wśród ciemnej szkolnej sali było drugie dziecię./
Włos miało jasny, kolor oczu lazurowy./
Ludzie na nim nadzieje budowali szczytne./
Pożerał księgi, mówił jak różne narody,/
Do licznych nauk dziennie palące czuł głody,/
Trawił się --- jego oczy ciemne i błękitne,/
Jak polne dzwonki łzawym kryształem pokryte/
I godzinami myśli w nieruchomość wbite,/
Tonąc w otchłań marzenia, szły prostymi loty/
Za okresy widzenia, za wzroku przedmioty./
Gdy patrzał w niewidziane oczyma obrazy,/
Ludzie obłędność w oczach widzieli --- lecz skazy/
Żadnej dostrzec nie mogli. Dusza, Pamięć, PrzeczucieMłoda pamięć obu,/
Ogromna pamięć, z myśli uwita łańcucha,/
Świadczyła o istności przedżywotnej ducha;/
A przeczuciami życie widzieli do grobu./
I nic ich nie dziwiło, co z lat poszło biegiem,/
I smutni nad przepaści życia stali brzegiem/
Nie odwracając lica. W ciemnej szkolnej sali/
Smutna poezja duszy dała dźwięk uroczy./
Wiosna, ZimaNa ciemnych, mglistych szybach zawieszając oczy,/
Wiosną --- wśród szmeru nauk, myśleniem słuchali/
Szmeru rosnących kwiatów. A w zimowe pory/
Biegli na błonia, białym pogrzebane śniegiem,/
Tam prędkim po równinach zadyszani biegiem,/
Twarze umalowane zimnymi kolory/
Obracali na stronę, skąd przyjść miała wiosna,/
I pierwszy powiew pili ustami jak życie./
Potem, gdy w wiosennego powietrza błękicie/
W balsamy się rozlała czarna lasów sosna,/
Znudzeni wonią kwiatów zmieszaną, stokrotną,/
Wynaleźli woń tęskną --- dziką i ulotną;/
Była to woń wierzbami opłakanej wody,/
Z cichej fali wstawała każdego wieczora,/
Tajemnicze w powietrzu rozlewając chłody./
Potem jesienią --- dzieci wyobraźnia chora,/
Wypalona, igrała z żółtym liściem lasów,/
Smutna jak w starcach pamięć przeminionych czasów.
Serce każdego równą miarę uczuć trzyma,/
Smutna poezja duszy oba serca żywi;/
Lecz wrażeniami duszy odmiennie szczęśliwi,/
Odmiennie czuli. Dziecko z czarnymi oczyma,/
Młodsze wiekiem, natchnieniom dało myśl skrzydlatą/
I wypadkami myśli żyło w siódmym niebie./
WizjaMłodszy marzenia stroił czarnoksięską szatą,/
A potem silną wolą rzucał je przed siebie,/
I stawały --- i widział przed sobą obrazy,/
Od których się odłamał zimniejszym rozumem:/
Więc przeczuł, że marzeniom da kiedyś wyrazy,/
Że się zapozna myślą z myślnym ludzi tłumem./
Przed sobą miał krainę duchów do zdobycia./
Jego towarzysz, większy nauką i laty,/
ŚmiechNigdy od krain myśli nie odłamał życia;/
Sprzągł razem i powiązał dwa niezgodne światy./
I nieraz go śmiech ludzi, śmiech, co czucia głuszy,/
Budził --- i rzeczywistość zimna roztrącała./
DuszaJako posągom nieraz braknie w rysach duszy,/
Posągom jego myśli brakowało ciała./
Dusza, jak w kryształowym zamknięta przezroczu,/
Patrzała na świat dzikim obłąkaniem oczu,/
Niezupełności wrażeń łamana katuszą.
Nieraz te dzieci myślą dwoistą i duszą/
Składali jedne, piękne całością obrazy./
W dnie wiosenne przy ścieżce piaskowej, na kwiatach,/
Gdzie nad nimi różowe rozkwitały ślazyślaz --- malwa.,/
Gdzie wiszniewisznia (daw.) --- dziś: wiśnia. jak dziewice w białych wiosny szatach/
Między zarumienione kryły się jabłonie;/
Tam wzajem na ramionach opierając skronie/
Zamieniali słowami uczucia wzajemne./
Marzenie, KsiążkaOni marzeniem księgi rozumieli ciemne/
Nie rozumiejąc myślą. Z dziecinnego piasku/
Na księgach SwedenburgaSwedenburg --- właść. Emanuel Swedenborg (1688--1772), naukowiec, filozof i mistyk, twórca doktryny związanej z wizjami Sądu Ostatecznego oraz koncepcji płciowego Anioła jako stadium życia duchowego człowieka. budowali gmachy/
Pełne głosów anielskich, szaleństwa i blasku,/
Niebu tytanowymi grożące zamachy.
Ciemność, ŚwiatłoPrzez tworów państwa snuli myślą dwa łańcuchy,/
W światło zbite u góry, w ciemność spodem zlane;/
Tych ogniwa jak szczeble wschodów połamane/
Wiodą w światło idące albo w ciemność duchy,/
I świat tworów, w dwa takie rozłamany ruchy,/
Wiecznie krąży. Anioł, Bóg, Ciało, Dusza, Kwiaty, ŚwiatłoA dusza z iskry urodzona/
Różnym życiem przez wieki rozkwita --- i kona/
Przez długie wieki, biorąc kształty różnych tworów./
W kwiecie jest duszą woni i treścią kolorów,/
W człowieku myślą, światłem staje się w aniele./
Raz wstępnym pchnięta ruchem, ciągle w Boga płynie,/
W doskonalszym co chwila rozkwitając ciele./
Człowiek się silną myślą w anioła rozwinie,/
Ten anioł zachwyceniem w światło się rozleje/
I będzie częścią Boga na żywiołów tronie./
Lecz męty ziemskie w światła osiadają łonie;/
SzatanJak o spadłych aniołach święte uczą dzieje,/
Ziemskimi sny ścigani --- grzeszą myślą dumy./
I co dnia z łona Boga dusz zagasłych tłumy/
Lecą na ziemię jak gwiazd zepchnięta lawina./
Każda się w kształty ziemskie krysztali i ścina,/
I rosnącym ciężarem w bieg strącona skory,/
Przechodzi w ludzkie, czuciem zardzawiałezardzawiałe (daw.) --- dziś: zardzewiałe. twory;/
I będzie jadem w gadzie, a trucizną w kwiecie./
Patrząc na tłumy ludzi na tym ciemnym świecie,/
Oni widzieli, którzy z łona Boga spadli,/
I po schodzących szczeblach szli w otchłań --- i bladli.
Dusza, SłowoW duszy dziecinnej woli czarnoksięska siła,/
Ciągłym myśleniem, ciągłym rozwijana snuciem,/
Nie wyjawiona słowy --- często w ludzi biła./
Zaczarowanie wolą nazwali --- zaczuciem./
Bo nieraz wśród ciemnego tłumami kościoła,/
Którą z klęczących dziewic natrafiwszy losem,/
Wołali na nią silnie niemym duszy głosem;/
Wtenczas twarz odwracała od Pańskiego stoła/
I pośród tłumu ludzi jej wzrok, w zadziwieniu,/
Nieobłędnie rzucony, na twarz dzieci padał,/
Jak gdyby na wołanie duszy odpowiadał,/
Jak gdyby ją po znanym wołali imieniu.
Nieraz starszy, błękitne topiąc w ziemię oczy,/
Mówił: Czas,,Słyszysz, mój luby, jak obecna chwila/
Pada w przeszłość, rzucając dźwięk tęskny, uroczy,/
Ona nigdy nie wróci, ona nas nachyla/
Smutniejszymi twarzami w przeszłość upłynioną./
Szczęśliwy! SłowoTwoje myśli świetniej w słowach płoną,/
Niż gdy w sercu zamknięte --- moje myśli gasną,/
Słów nie cierpią --- lecz nieraz w godzinie tajemnic/
Tłumnymi słowy w piersiach jak szatany wrzasną/
I wołają, ażebym je wypuścił z ciemnic,/
Abym je wywiódł na świat --- słów otworzył drogę./
PoezjaNiech mi świat da poezjąpoezją (daw. B. lp) --- dziś: poezję. --- dać mu jej nie mogę./
OtchłańW tłumie myśli mam przepaść wiecznie czczą myślami,/
Przepaść ciemną, głęboką; napełnię ją życiem... /
Jeżeli nie wystarczy, biada! Grób, ŚmierćCiągłym gniciem/
Myśl się w martwą przekształci ciemnością i łzami,/
Stanę się myśli grobem --- lub umrę przedwcześnie./
Słuchaj! Wschodnie krainy dziś ujrzałem we śnie,/
Piękne były, czarowne, nieraz o nich marzę./
Widzę słońcem ściemniałe Beduinów twarze,/
Widzę lasy palmowe, świadki dawnych czasów./
Myśl moja niewstrzymana w te krainy goni,/
Chciałbym jak duch w kwiecistej roztopić się woni,/
Chciałbym jak liść nieznany paść tam, w głębi lasów".
Gdy tak marzył --- to wisznie i kwiaty ogrodu/
Bezwonne przed nim rosły, bo myśl dalej biegła/
I wkrótce marzeniami ognistymi wschodu/
Zamknęła go w płomieni kole i obiegła./
Więc pojechał do wielkiej na północ stolicy,/
Gdzie długo patrzał w Koran, zwierciadło kalifów;/
Albo samotny słuchał wieków tajemnicy,/
Wymówionej niepewną twarzą hieroglifów./
Po trzech latach nauki miał wziąć kij pielgrzyma.
MiłośćPrzez te trzy lata dziecko z czarnymi oczyma/
Poznało miłość. --- Pierwszą i ostatnią była,/
I najsilniejsza z uczuć, uczucia przeżyła./
Anioł, KobietaWidziałem go przy stopach dziewicy --- anioła,/
Czarnymi weń oczyma patrzała i bladła/
Myśląc o dziecka życiu, bo z wielkiego czoła/
Przyszłość mu nieszczęśliwą jak wróżka odgadła./
Więc odwracała oczy, a wtenczas łzy lała./
Przed nią dusza dziecięcia jako karta biała/
Czerniła się na wieki miłością daremną./
Ona go chciała wysłać na tę ziemię ciemną/
Ze wspomnieniami szczęścia --- chciała zbroić nieminiemi (daw. N lm) --- dziś: nimi./
Przeciwko własnej duszy i czczym chwilom ziemi;/
Więc kładła w niego marzeń i myśli tysiące,/
A słowa jej tak były łagodne, tak drżące,/
Że we wspomnieniach dziecka zlane, dały dźwięki/
Podobne do miłości zeznanej wyrazu./
Miłość silniejsza niż śmierćOna umiała oczom nadać wzrok rozkazu/
I nieraz wstrzymać zamach samobójczej ręki.
On sam od siebie śmierci odsunął widziadło/
Dziwnym wynalezieniem cierpiącego życia./
WizjaOn przed sobą przyszłości postawił zwierciadło/
I rzucał w nie obecne chwile --- i z odbicia/
Wnosił, jaki blask przyszłe wspomnienia nadadzą/
Obecnym chwilom życia. Taką myśli władzą/
Śmiech nieraz słyszał, wspomnień powtórzony echem,/
Smutny i połamany przyszłością niepewną,/
I na wesołą chwilę twarzą patrzał rzewną;/
A nieszczęście przyjmował półsmutnym uśmiechem,/
Patrząc na nie z przyszłości. --- Był to wzrok wędrowca,/
Co w drodze życia wstąpił na szczyty grobowca/
I stamtąd ściga mgliste rysy krajobrazów.
Nieraz z dziewicą bory przelatywał ciemne;/
Gdy pod ich końmi iskry sypały się z głazów,/
Mówili wzajem myśli głębokie, tajemne,/
Jak do snu kołysani --- marzący jak we śnie./
A dziecię, bólem uczuć złamane przedwcześnie,/
Po takich mowach ludzi chroniło się tłumu/
I biegło w ciemne lasy --- tam na dzikie wrzosy/
Kładło się bladą twarzą --- sosnsosn --- dziś: sosen; tu prawdopodobnie forma skrócona dla zachowania rytmu. słuchając szumu;/
Tam uspionemuuspiony --- dziś popr.: uśpiony. myślą wiatr rozwiewał włosy,/
A myśli rosły wielkie, ciemne, tajemnicze,/
Jak gwiazdy ogromnymi płynące obroty./
ŚwiatłoLub w niebo kładł się twarzą --- wtenczas na oblicze/
Padało światło lasów --- promień słońca złoty,/
Pocięty cieniem liści w marmurowe plamy./
A potem w głębiach lasu wicher z szumem wzbity/
Nad głową mu odmykał gałęziste bramy,/
Skąd w ciemne myśli nieba spadały błękity.
Po trzech latach ów drugi młodzieniec powrócił,/
Biegły wschodnich narodów tłumaczyć się mową./
W otwarte dziecka ręce z rozkoszą się rzucił/
I rzekł: ,,Odjeżdżam na wschód, w krainę palmową". ---/
A potem umilkł nagle.Przemiana, Szaleństwo, Tajemnica O jakże odmienny/
Od marzącego dziecka --- pobladł --- jego oczy/
Obłąkane jak dawniej, lecz wzrok miały senny,/
Widać, że myśl, co niegdyś żywiła, dziś tłoczy/
I wbija go do ziemi. --- Jakaś tajemnica/
Niedocieczona spała w rysach martwych lica./
Mało mówił --- i tylko raz wśród dzikich sosen/
Wykrzyknął z obłąkaniem: ,,Ginę marzeń zdradą!/
Wysyłają mię w kraje bez zim i bez wiosen./
Chcą mię zabić!" --- a potem uśmiechnął się blado/
I resztę zamknął w serca głębokim tajniku./
Potem wziąwszy uściski matki, druhów, bratnie,/
Odjechał --- i w drugiego dziecka imionniku/
Zapisał pożegnania wyrazy ostatnie:/
,,Po długich latach, gdy wiek sił ukróci,/
Gdy będziesz myślą w złotej przeszłości się stawił,/
Wspomnij na przyjaciela, który cię zostawił,/
Jak przeszłość zniknął, jak przeszłość nie wróci".
Wkrótce potem... pamiętam... o księżyca wschodzie/
Drugie dziecię wśród ciemnej dębowej ulicy/
Siedziało pochylone przy stopach dziewicy./
Z drzew opadały liście i w całym ogrodzie/
Zaledwo kilka kwiatów szronami srebrzystych;/
Na niebie ledwo kilka gwiazd zabłysło mglistych,/
Księżyc płynął samotny, las szumiał daleki./
Tego wieczora dziecię ustami drżącemidrżącemi (daw. forma N. lm) --- dziś: drżącymi./
Anioła snów dziecinnych żegnało na wieki;/
A potem bladą twarzą upadło do ziemi/
Jak zabite słowami, dumnym wstydem drżące./
Bo dziecko miało dumę wielkiego człowieka/
Przeczuciem nakarmioną. Wtenczas lat tysiące,/
Wtenczas mu w oczach przyszłość stanęła daleka,/
Świetna okrzykiem ludzi --- a z tymi obrazy/
Obecna chwila czarnym łamała się cieniem,/
Odrzuconą miłością, dumą, oburzeniem,/
Serce jak kryształ w setne poryło się skazy/
I tak wiecznie zostało. Wszystkie czucia skarby/
Ognistej wyobraźni rzucił na pożarcie,/
Wyobraźnia złotymi rozkwitała farby/
I kładła się jak tęcza na ksiąg białej karcie;/
Lecz nie było w niej wiary w szczęście ani w Boga./
Ludzie w nim mieli druha, w myślach świat miał wroga./
On, w głębi duszy słysząc krzyk szczęścia daremny,/
Mścił się i gmach budował niedowiarstwem ciemny./
Ta budowa, ciężkimi myślami sklepiona,/
Stała otworem ludziom, lecz by się w nią dostać,/
Musieli wprzód jak wielcy szatani MiltonaJohn Milton (1608--1674) --- poeta i pisarz ang., autor poematu Raj utracony, w którym jest mowa o buncie aniołów pod wodzą Szatana./
Zmniejszać się i myślami przybrać karłów postać.
Tak w rozstania godzinie młody anioł zginął.../
Wzniósł twarz... już nad nim młodej nie było dziewicy;/
Długo dumał... bo księżyc pół nieba przepłynął/
I patrzał drugą stroną dębowej ulicy/
Jak lampa w końcu ciemnej klasztornej arkady./
Młodzieniec zadumany patrzał w księżyc blady,/
Potem nagle uspioną budząc się pamięcią,/
Wydobył pismo, całą zamknięte pieczęcią;/
I przy księżyca świetle czytał nieruchomy,/
Na nieznajomym liście podpis nieznajomy,/
A w głębi listu smutne kryły się nowiny.
,,Twój przyjaciel, wysłany w piramid krainy/
Jako drogmandrogman --- właść. dragoman (z arab.), tłumacz, pośrednik między mieszkańcami Bliskiego Wschodu a cudzoziemcami. poselstwa, zajechał po drodze/
Do przyjaciół rodziców domu, trzy dni bawił.../
Niewinnej wesołości długie puścił wodze/
I przy lampie wieczornej powieści nam prawił./
Wczoraj miał dalej jechać... Widzieliśmy rankiem,/
Jak po jesiennym liściu chodził smutny, cichy.../
Potem konie pocztowe brzęknęły przed gankiem,/
Potem wielkie strzemienne podano kielichy.../
SamobójstwoŻegnał się --- za łzy dawał wesołe uściski/
I pucharem o nasze puchary uderzył./
Odszedł. Wtem ucztujących strzał przeraził bliski,/
Tłumem biegliśmy w jego komnatę... już nie żył./
Przez serce przeszła kula, a broń trzymał w dłoni./
Spoczywa na rozdrożu --- wśród leśnej ustroni./
Ksiądz grób jego poświęcił, wierząc w zdanie tłumu,/
Że samobójstwo było w młodzieńcu chorobą/
Obłąkania, ciemnoty, szału, nierozumu./
Ten wypadek dómdóm --- dziś popr.: dom. cały napełnił żałobą".
Oto jest romans życia nie skłamany w niczemniczem (daw. forma N lp) --- dziś popr.: niczym..../
Zabite głodem wrażeń jedno z dzieci kona,/
A drugie z odwróconym na przeszłość obliczem/
Rzuciło się w świat ciemny... powieść nieskończona...