Mickiewicz, Adam
Droga do Rosji
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/dziady-dziadow-czesci-iii-ustep
Sekuła, Aleksandra
Pigoń, Stanisław
Sutkowska, Olga
Fundacja Nowoczesna Polska
Romantyzm
Epika
Poemat
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/dziady-dziadow-czesci-iii-ustep-droga-do-rosji
Adam Mickiewicz, Dziady cz. 1-4, Czytelnik, Warszawa 1974
Domena publiczna - Adam Mickiewicz zm. 1855
1926
xml
text
text
2009-01-12
polhttp://redakcja.wolnelektury.pl/media/dynamic/cover/image/1205.jpg
White object: depth of field, kevin dooley@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/1205
Adam Mickiewicz
Dziadów części III Ustęp
Droga do Rosji
Podróż, RosjaPustynia, Natura, Żywioły, PrzestrzeńPo śniegu, coraz ku dzikszej krainie/
Leci kibitka jako wiatr w pustynie;/
Oko, PtakI oczy moje jako dwa sokoły/
Nad oceanem nieprzejrzanym krążą,/
Porwane burzą, do lądu nie zdążą,/
A widzą obce pod sobą żywioły,/
Nie mają kędy spocząć, skrzydła zwinąć,/
W dół patrzą, czując, że tam muszą zginąć.
DziedzictwoOko nie spotka ni miasta, ni góry,/
Żadnych pomników ludzi ni natury;/
Ziemia tak pusta, tak niezaludniona,/
Jak gdyby wczora wieczorem stworzona./
A przecież nieraz mamut z tych ziem wstaje,/
Żeglarz przybyły z falami potopu,/
I mową obcą moskiewskiemu chłopu/
Głosi, że dawno stworzone te kraje/
I w czasach wielkiej Noego żeglugi/
Ląd ten handlował z azyjskimi smugi ---/
A przecież nieraz książka ukradziona/
Lub gwałtem wzięta, przybywszy z zachodu/
Mówi, że ziemia ta niezaludniona/
Już niejednego jest matką narodu./
Lecz nurt potopu szedł przez te płaszczyzny,/
Nie zostawiwszy dróg swojego rycia,/
I hordy ludów wyszły z tej ojczyzny,/
Nie zostawiwszy śladów swego życia;/
I gdzieś daleko na alpejskiej skale/
Ślad zostawiły stąd przybyłe fale,/
I jeszcze dalej, na Rzymu pomnikach,/
O stąd przybyłych mówią rozbójnikach.
Bóg, Książka, SzatanKraina pusta, biała i otwarta/
Jak zgotowana do pisania karta ---/
Czyż na niej pisać będzie palec boski,/
I ludzi dobrych używszy za głoski,/
Czyliż tu skreśli prawdę świętej wiary,/
Że miłość rządzi plemieniem człewieczem,/
Że trofeami świata są: ofiary?/
Czyli też Boga nieprzyjaciel stary/
Przyjdzie i w księdze tej wyryje mieczem,/
Że ród człowieczy ma być w więzy kuty,/
Że trofeami ludzkości są: knuty?
WiatrPo polach białych, pustych, wiatr szaleje,/
Bryły zamieci odrywa i ciska,/
Lecz morze śniegów wzdęte nie czernieje,/
Wyzwane wichrem powstaje z łożyska/
I znowu, jakby nagle skamieniałe,/
Pada ogromne, jednostajne, białe./
Czasem ogromny huragan wylata/
Prosto z biegunów; niewstrzymany w biegu,/
Aż do EuxinuEuxinus --- starożytna nazwa Morza Czarnego. równinę zamiata,/
Po całej drodze miecąc chmury śniegu;/
Często podróżne kibitki zakopie,/
Jak symum błędnych Libów przy Kanopie./
Powierzchnie białych, jednostajnych śniegów/
Gdzieniegdzie ściany czarniawe przebodły/
I sterczą na kształt wysp i lądu brzegów:/
To są północne świerki, sosny, jodły.
Wieś, DomGdzieniegdzie drzewa siekierą zrąbane:/
Odarte i w stos złożone poziomy,/
Tworzą kształt dziwny, jakby dach i ścianę,/
I ludzi kryją, i zowią się: domy./
Dalej tych stosów rzucone tysiące/
Na wielkim polu, wszystkie jednej miary:/
Jak kitki czapek, dmą z kominów pary,/
Jak ładownice, okienka błyszczące;/
Tam domy rzędem szykowane w pary,/
Tam czworobokiem, tam kształtnym obwodem;/
I taki domów pułk zowie się: grodem.
Chłop, RosjaninSpotykam ludzi --- z rozrosłymi barki,/
Z piersią szeroką, z otyłymi karki;/
Jako zwierzęta i drzewa północy,/
Pełni czerstwości i zdrowia, i mocy./
Dziedzictwo, DuchLecz twarz każdego jest jak ich kraina,/
Pusta, otwarta i dzika równina;/
I z ich serc, jako z wulkanów podziemnych,/
Jeszcze nie przeszedł ogień aż do twarzy,/
Ani się w ustach rozognionych żarzy,/
Ani zastyga w czoła zmarszczkach ciemnych ---/
Jak w twarzach ludzi wschodu i zachodu,/
Przez które przeszło tyle po kolei/
Podań i zdarzeń, żalów i nadziei,/
Że każda twarz jest pomnikiem narodu.Dusza, Oko/
Tu oczy ludzi, jak miasta tej ziemi,/
Wielkie i czyste --- i nigdy zgiełk duszy/
Niezwykłym rzutem źrenic nie poruszy:/
Nigdy ich długa żałość nie zaciemi;/
Z daleka patrząc, --- wspaniałe, przecudne;/
Wszedłszy do środka, --- puste i bezludne.
Przemiana, WolnośćCiało tych ludzi, jak gruba tkanicatkanica --- tutaj: kokon otulający larwę.,/
W której zimuje dusza gąsienica,/
Nim sobie piersi do lotu wyrobi,/
Skrzydła wyprzędzie, wytczewytcze --- forma stpol., wytka. i ozdobi;/
Ale gdy słońce wolności zaświeci,/
Jakiż z powłoki tej owad wyleci?/
Czy motyl jasny wzniesie się nad ziemię,/
Czy ćma wypadnie, brudne nocy plemię?
Dziedzictwo, WładzaNa wskroś pustyni krzyżują się drogi,/
Nie przemysł kupców ich ciągi wymyślił,/
Nie wydeptały ich karawan nogi;/
Car ze stolicy palcem je nakryślił./
Gdy z polską wioską spotkał się ubogą,/
Jeżeli trafił w polskich zamków ściany,/
Wioska i zamek wnet z ziemią zrównany./
I car ruiny ich zasypał --- drogą./
Dróg tych nie dojrzeć w polu między śniegi,/
Ale śród puszczy dośledzi je oko:/
Proste i długie na północ się wloką;/
Świecą się w lesie, jak w skałach rzek biegi.
I po tych drogach któż jeździ? --- Tu cwałem/
Konnica wali przyprószona śniegiem,/
A stamtąd czarnym piechota szeregiem/
Między dział, wozów i kibitek wałem./
ŻołnierzTe pułki podług carskiego ukazu/
Ciągną ze wschodu, by walczyć z północą;/
Tamte z północy idą do Kaukazu;/
Żaden z nich nie wie, gdzie idzie i po co?/
Żaden nie pyta. Tu widzisz Mogoła/
Z nabrzmiałym licem, małym, krzywym okiem;/
A tam chłop biedny z litewskiego sioła,/
Wybladły, tęskny, idzie chorym krokiem./
Tu błyszczą strzelby angielskie, tam łuki/
I zmarzłą niosą cięciwę Kałmuki./
Urzędnik, Władza, Korzyść, Zbrodnia, Fałsz, Obcy, KradzieżIch oficery? --- Tu Niemiec w karecie,/
Nucąc Szyllera pieśń sentymentalną,/
Wali spotkanych żołnierzy po grzbiecie./
Tam Francuz gwiżdżąc w nos pieśń liberalną,/
Błędny filozof, karyjery szuka/
I gada teraz z dowódcą Kałmuka,/
Jakby najtaniej wojsku żywność kupić./
Cóż, że połowę wymorzą tej zgrai?/
Kasy połowę będą mogli złupić;/
I jeśli zręcznie dzieło się utai,/
Minister wzniesie ich do wyższej klasy,/
A car da order za oszczędność kasy.
A wtem kibitka leci --- przednie straże/
I dział lawety, i chorych obozy/
Pryskają z drogi, kędy się ukaże,/
Nawet dowódców ustępują wozy./
Więzień, Tajemnica, PlotkaLeci kibitka; żandarm powoźnika/
Wali kułakiem, powoźnik żołnierzy/
Wali biczyskiem, wszystko z drogi zmyka,/
Kto się nie umknął, kibitka nań wbieży./
Gdzie? --- Kto w niej jedzie? --- Nikt nie śmie zapytać./
Żandarm tam jechał, pędzi do stolicy,/
Zapewne cesarz kazał kogoś schwytać./
,,Może ten żandarm jedzie z zagranicy? ---/
Mówi jenerał. --- Kto wie, kogo złowił:/
KrólMoże król pruski, francuski lub saski,/
Lub inny Niemiec wypadł z cara łaski,/
I car go w turmie zamknąć postanowił;/
Może ważniejsza pochwycona głowa,/
Może samego wiozą JermołowaMoże samego wiozą Jermołowa --- W Rosji między ludem jest przekonanie, iż car może każdego innego króla wziąć w kibitkę. I w istocie nie wiemy, co by odpowiedziano w niektórych państwach feldjegrowi, który by przyjechał w podobnym celu. To pewna, iż Nowosilcow często powtarzał: ,,Nie będzie pokoju, póki nie zaprowadzimy w Europie takiego porządku, iżby nasz feldjeger mógł też same rozkazy w Wilnie, w Paryżu i w Stambule z tąż samą łatwością wykonywać". Odebranie rządów Gruzji jenerałowi Jermołów, którego imię u Rosjan było bardzo popularne, uważano za rzecz ważniejszą niż zwycięstwo nad jakim królikiem europejskim. Temu mniemaniu Rosjan dziwić się nie należy. Przypomnijmy, iż Jego Królewiczowska Mość książę Wirtemberski, oblegając z wojskami sprzymierzonymi Gdańsk, pisał do jenerała Rapp, iż jenerał rosyjski równy jest co do stopnia królowi i mógłby nosić ten tytuł, jeżeliby taka była wola cesarska. --- Ob. pamiętniki jenerała Rapp..
Kto wie! ten więzień, chociaż w słomie siedzi,/
Jak dziko patrzy! jaki to wzrok dumyJak dziko patrzy! jaki to wzrok dumy --- z tego szczegółu wolno wnosić, że więźniem tym jest Konrad.:/
Wielka osoba --- za nim wozów tłumy;/
To pewnie orszak nadwornej gawiedzi;/
A wszyscy, patrz no, jakie oczy śmiałe;/
Myśliłem, że to pierwsze carstwa pany,/
Że jenerały albo szambelany,/
Patrz, oni wszyscy --- to są chłopcy małechłopcy małe --- młodzież skazana w procesie filareckim.;/
Co to ma znaczyć, gdzie ta zgraja leci?/
Jakiegoś króla podejrzane dzieci"./
Tak z sobą cicho dowódcy gadali;/
Kibitka prosto do stolicy wali.