Władysław Syrokomla Rymy ulotne Do niemowlęcia Lata po latach jak woda płyną, Czas już do wzrostu twojego bliski — Czémże ty będziesz, mała dziecino, Kiedy wynijdziesz z twojéj kołyski? Może ci z czasem służyć Temidzie, I szalę sądu piastować przyjdzie — Szkoda cię mały — zbrukałbyś rękę, Albo byś zmazał, lub we krwi zbroczył Twoją bieluchną, świętą sukienkę, W którą cię pleban na chrzcie obłoczył. Może twe młode i żądne serce Zapragnie sławy szukać w żołnierce — I umężniwszy piersi otwarte, Stanąć jak rycerz w bojowych chwilach, Żyć — jak Batory lub Bonaparte, Paść jak Leonid przy Termopilach. Lecz dziś rycerstwo zawód nietwardy, Dziś niepopłatne mężne Bajardy — A jeśli wierzyć naszéj gazecie, Że wojna zniknie z oblicza ziemi, Kraje się zwiążą węzły bratniemi, Więc i rycerstwo zniknie na świecie. — Szkoda cię mały, jeżeli marnie Masz nosić pancerz na twojém łonie; Staczać potyczki — tylko w bostonie, Napełniać strachem — tylko kawiarnie. — Może twój umysł Bogu oddany, Zechce porzucić troski światowe, I przed ołtarzem między kapłany, Głosem spod serca chwalić Jehowę. — Lecz nie wiesz mały — rój mędrców liczny Poważnie burzy, w co wierzyć trzeba, I pragnie z gruzów starego nieba Zmurować wszechświat filozoficzny. — Wkrótce (jak piszą) znikną już wszędy Nasze świątynie, nasze obrzędy, I nasze «Wierzę» wyssane z mlekiem Wkrótce przestanie rządzić człowiekiem. Bo dziś człowieka para oświeca — Parowe kotły w wozach, w okręcie, Parowe myśli jak błyskawica Z ludu do ludu lecą w momencie. — Gdzież ci dziecino szukać swej doli Pomiędzy tylu mądremi dziwy? Chyba ci szczęście jakie pozwoli Być maszynistą lokomotywy. Nie, nie, malutki! inna twa droga, Ty może pójdziesz wznioślejszą metą; Kiedy podrośniesz, proś Pana Boga: Niech cię uczyni wielkim poetą. Z sercem kamiennym, z głową Minerwy, Wiek nasz zbezwładnił swe stare nerwy — Syty rozkoszy, syty promieni, Utracił miłość, wiarę, nadzieje, Coraz się karli, coraz drętwieje, Wkrótce się, wkrótce w kamień zamieni, — Jedno się kładąc w cienie grobowe, Złota chce jeszcze sobie pod głowę. — Śpieszmy go wskrzesić! — Próżna ochoto! Któż spod kamienia pierś mu uwolni? Kto ją rozgrzeje tchnieniem żywota? Kto w próchnie serca ogień roznieci? O, wy jedynie ku temu zdolni, Uderzcie w struny wielcy poeci! — Nam trzeba wieszcza, wieszcza proroka, Co by miał lirę i piersi grzmiące, Co by piosenką i strzałem oka Umiał oświecać i grzać jak słońce. — Zrodź się poeto! Może w téj dobie Już przyszedł na świat spełnić swe dzieło — Mała dziecino! może na tobie To posłannictwo boże spoczęło. — Wskrzesić wiek martwy!… O jak to pięknie, Gdy lód zakipi, skała rozmięknie, Ziemia uczuje w swych pulsach drganie, I serce ludzkie z martwych powstanie! Wielkie to dzieło! Twe czoło młode Potomność w jasną otoczy tęczę; Ale za życia — czy wiész młodzieńcze, Jaką świat sądził tobie nagrodę? Twe czoło — w wieniec cierni ustroją I zelżą ciebie hańbą sromotną I w twoje piersi kamieniem grzmotną: — Lecz wara kwilić! bo te męczarnie To gwiazda cześci na twoje łono, Wszak świat zabija proroki marnie, Wszak i Chrystusa tu umęczono, Chyba nikczemny zwolennik świata, Zbyt polubiwszy cielesny oków, Nie chciałby umrzeć śmiercią Sokrata, Umrzeć za prawdę — śmiercią proroków. O! tam Duch Święty pewno nie świeci, Gdzie gdy się dotknie cierpienia rózga, Męczennik płacze, przeklęctwy bluzga, Jak dzisiejszego wieku poeci. Gdy boli serce, więc jęki swemi Zioną przeklęctwo niebu i ziemi, — Kiedy pioruny palą im w głowę, Chcieliby wstąpić w ciemno grobowe, I hańbią siebie przez płacz niewieści, Że się fortuna z nimi nie pieści. — Więc choć do liry wyścigiem śpieszą, Głos słabych piersi przepada w tłumie — Mętnéj ich pieśni nikt nie rozumie. O! tacy wieszcze świata nie wskrzeszą. Nie ten cel pieśni — i mistrzom świętym Nie taka pieśnia z duszy się darła — Cudem jéj dźwięku kamień był tkniętym I wrzała w żyłach krew obumarła. — Ten lejąc tony bystrym potokiem, Śpiewał o przodkach wielkiemi słowy, Ten opowiadał wolę Jehowy I przyszłość orlém przebijał okiem. — I biegły ludy, gdzie wieszcz im kazał, Były to wielkie wieki na świecie I wielcy wieszcze, i wielcy ludzie. Nikt się nikczemną skargą nie zmazał, Że go już ciężar do ziemi gniecie, Że pora spocząć po znojnym trudzie. Wieszczu! daremnie inny się żali: Że żadna pieśnia ludzi nie wzruszy — Ty nam zakołacz, przemów do duszy, Śpiewaj jak dawni mistrze śpiewali, A od twéj pieśni jakby od cudu, Wstąpi duch nowy do serca ludu. — Jak Izajasz zabrzmij ludowi, Co przez twe usta Jehowa mówi, — Lub po Homerów stąpając śladach, Zanuć nam wielką pieśń o pradziadach. Niech na cześć przodków głos się natęża, Spiéwaj nam powieść ich cnót i męstwa, Gwar ich obrady, szczęk ich oręża, Głos ich modlitwy — błogosławieństwa; — Albo jak Orfej, rozpierzchłe rody Idź bratać cudem piosenki twojéj! Wieszczu Miłości, śpiewaku Zgody, Cóż się przed siłą twoją ostoi? Niech jeno Niechęć, Zemsta, Niezgoda, Nie da się słyszeć w cierpkim rozgwarze, Pan namaszczenia twéj lirze doda, I strunom twoim dzielnie grać każe. — Nie dosyć duchem przejęci bożym, Wywołać cuda nie dosyć godni, My starzy piewcy lirę już złożym — Bóg pokolenie nowe odmłodni; I lepszą dolę piewcom przeznaczy, I da im zdobyć serca słuchaczy; Śpiewaj: — a ludzie, co dziś jak głazy, Będą cię słuchać sercem wzruszoném. A zachwyceni uroczym tonem, Wszędzie pobiegną na twe rozkazy. I pod wielkiego śpiewaka wodzą Uderzą serca żądzą zaszczytną I wielcy ludzie znów się odrodzą, I wielkie wieki znowu zakwitną. — Oto są wieszcza i pieśni cele — Dziécię! piać będziesz takiemi tony — Jeśli odwagi i sił masz wiele, Jeżeliś Duchem Świętym natchniony — Spełnisz te cuda późno czy rano, Lecz jeślić z nieba głosu nie dano, — Nie pragnij darć się w Parnasu szranki, Dosyć już dzisiaj pieją poety — Dziś za sonety i triolety, Nie zyskasz nawet łask u kochanki, Bo próżno śpiewać nadobnym licom, Wstrząsać słowiki, wody, zefiry, — Naszego wieku mądrym dziewicom, Milszy dźwięk złota — nad dźwięki liry. 17 lipca 1847 ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/syrokomla-rymy-ulotne-do-niemowlecia. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Władysław Syrokomla, Gawędy i rymy ulotne, Nakładem Księgarni pod firmą Zawadzkiego i Węckiego, Warszawa 1853. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Utwór powstał w ramach konkursu ,,Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2013", realizowanego za pośrednictwem MSZ RP w roku 2013. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie ,,Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2013". Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może byc utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Sekuła.