Józef Birkenmajer Pozdrowienie anielskie w narodzie polskim MĄŻ: — Zdejm kapelusik i módl się za duszę matki. ORCIO: — Zdrowaś Panno Maryjo, łaskiś Bożej pełna, Królowa niebios, Pani wszystkiego co kwitnie na ziemi, na polach, nad strumieniami… MĄŻ: — Czemu odmieniasz słowa modlitwy? — Módl się, jak cię nauczono… ORCIO: — Zdrowaś Panno Maryjo, łaski Bożej pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś między aniołami i każ­dy z nich, gdy przechodzisz, tęczę jedną ze skrzydeł swych wydziera i rzuca pod stopy Twoje… Każdy pamięta tę prześliczną scenę Nieboskiej ko­medji, jedną z najbardziej wzruszających scen w lite­raturze polskiej. I nie wątpię, że każdy z czytelników czy widzów tej sceny, choć przejęty był głęboką tragedją hrabiego Henryka, jednakże odczuwał do niego pe­wien żal, czy urazę za to, że pod wpływem nagłego lęku czy wyrzutów sumienia przerwał synkowi szcze­rą, z serca płynącą modlitwę, co więcej, zgromił to nie­winne dziecko słowami: „Wstań! Taka modlitwa nie idzie do Boga!” Ja przynajmniej zawsze odczuwałem w tych sło­wach wielką niesprawiedliwość. Dziś, gdy po raz dwu­nasty wziąłem do ręki Nieboską komedję (z racji jej stulecia), jeszcze głębiej i jaśniej zrozumiałem niesłuszność stanowiska hrabiego Henryka. To pewna, że niektórzy ludzie są przekonani, iż słów żadnej modlitwy odmieniać nie wolno. Przekona­nie takie żywią nie tylko formaliści, którzy do słów sa­mych, niekoniecznie zaś do ich myśli przywiązują znaczenie. Równie wielką rolę grać tu może umiłowanie tradycji, a więc pietyzm, który jest też odmianą uczu­cia, nawet dość pokrewną żarliwości. Pamiętam, że w niektórych wsiach diecezji krakowskiej było szemranie, gdy w miejsce lichego, a miejscami niedorzecznego przekładu Tantum ergo zaczęto na zlecenie arcybiskupa-metropolity wprowadzać tekst nowy, zrozumialszy i mający pewną wartość artystyczną. Przypusz­czam, że jeszcze większe (i pewno słuszniejsze) było­by niezadowolenie ludzi starszych i przywiązanych do dawnego obyczaju, gdyby wprowadzono jakiekolwiek zmiany w tekście Zdrowaś, choćby nie tak daleko idące, jak w modlitwie Orcia, ale ograniczające się jedynie do lekkiej modernizacji staroświeckiego tekstu. Bo w mniemaniu szerokiego ogółu ta właśnie modlitwa — po modlitwie Pańskiej i po Wierzę — najmniejszym chyba ulegała zmianom, może nawet wcale nie zmieniała się od wieków… Tymczasem zarówno badacz liturgji katolickiej, jak badacz dawnych zabytków mowy polskiej zmuszony jest zaprzeczyć podobnym sądom. O ile modlitwa Pańska — Ojcze nasz — zachowała się istotnie bez zmian w językach dawnych, liturgicznych, a konser­watyzm tekstu rozciągnął się w znacznej mierze na ję­zyki nowsze, o tyle druga z codziennych naszych modlitw — oznaczana popularną nazwą „zdrowaśki” — ma i w Kościele katolickim i w mowie polskiej długą i nader ciekawą historję, której niektóre momenty po­zwolę sobie tu pokrótce przedstawić. Z każdego katechizmu dowiedzieć się nietrudno, że modlitwa do Matki Boskiej, powtarzana tylokrotnie przez katolików, składa się z trzech części: z pozdro­wienia anielskiego, t. j. słów wypowiedzianych przez Archanioła Gabrjela, następnie z powitania św. Elżbie­ty, a wreszcie ze słów Kościoła. Te trzy części nie odrazu zrosły się z sobą, trzecia nawet została dodana bardzo późno. W pierwotnym Kościele tekst pozdrowienia aniel­skiego wygłaszany był po grecku, w tym bowiem ję­zyku spisana była Ewangelja świętego Łukasza. Ma­my dowody na to, że nawet w zachodniej części cesar­stwa rzymskiego chrześcijanie początkowo tym językiem chwalili Boga i Matkę Boską, póki nie pojawiły się łacińskie przekłady Pisma św. W greckim oryginale pozdrowienie anielskie brzmi: chaire kecharitomene, ho Kyrios meta Su: *witaj, uprzywilejowana, Pan z Tobą*. W przekładzie łacińskim — ze względu na właści­wości tego języka — tekst ten uległ charakterystycz­nej zmianie: imiesłów kecharitomene zastąpiono pełniejszem dwuwyrazowem określeniem: gratia ple­na — pełna łaski. Przyczyną tej drobnej, składniowej, a nie znaczeniowej zmiany była też rytmika mo­dlitwy, okoliczność, z którą się bardzo liczono. Ale zwięzłe pozdrowienie anielskie przestało wkrót­ce wystarczać wiernym, pragnącym dłuższej, gorętszej, bardziej człowieczej modlitwy do Matki Boga. I oto od piątego wieku po Chrystusie zaczyna się ustalać w greckim Kościele katolickim taki tekst: Theotoke Parthene, kecharitomene Maria, ho Kyrios kai Hyios Su meta Su, eulogemene Sy… Co znaczy dosłownie po polsku: Bogurodzica Dziewica, zwolena Maria, Syn Twój, Gospodzin z Tobą (albo: u Ciebie) Bogiem sławiena Ty… Tekst ten, bardzo odbiegający od naszego dzisiejszego tekstu Zdrowaś, bardzo nam przypomina natomiast inną nabożną modlitwę polską — prastarą pieśń Bogurodzicę, tę samą, którą śpiewało polskie wojsko pod Grunwaldem, a którą podziśdzień śpiewa duchowieństwo u grobowca jej domniemanego autora, świętego Wojciecha w Gnieźnie. Wystarczy tylko trochę przestawić porządek wyrazów w greckiej modlitwie, a otrzymamy dokładny tekst pierwszej zwrotki polskiego hymnu narodowego: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena Maria, u Twego Syna Gospodzina, Matko zwolena, Maria… Czemu przypisać należy zmiany tekstu w greckiem pozdrowieniu anielskiem? Kwestja ta była wielekroć już objaśniana w fachowej literaturze (np. w 29 tomie Patrologji greckiej Migne’a), ale u nas o tem mało pisano, więc przypomnę tylko, com sam na innem miejscu wyjaśniał, że dodanie słów Theotoke Parthene naka­zane było przez władze Kościoła wschodniego ze względu na grasującą na Wschodzie herezję nestorjanów, przeczących Boskiemu Macierzyństwu Marji, a potępionych przez sobór efezki w r. 431. Wyraz eulogemene — błogosławiona — u nas w etymologji ludowej „bogusławiona” i „Bogiem sławiona” — rozpoczynał powitanie Elżbiety, które już w X i XI wieku łączono stale z pierwotnem pozdrowieniem. Brzmiało to powitanie po grecku: eulogemene Sy en gynaixin kai eulogemenos ho karpos tes koilias Su. Zatem początek Bogurodzicy — jak to się dawno domyślał ks. A. Knothe, potem ks. Fijałek, potem uczeni ruscy Szczurat i Jaworski, a wreszcie ks. A. Wyrzykowski — jest niewątpliwie pierwszą i najstarszą na ziemiach polskich formą pozdrowienia anielskiego, podobnie jak dalszy ciąg tejże pieśni, począwszy od trzeciej zwrotki, był (wedle trafnego wyjaśnienia wielu dawnych duchownych polskich, jak ks. Grochowski, ks. Skarga, biskup Szyszkowski i inni) pierwszym polskim katechizmem, wyznaniem wiary („Wierzyż w to, człowiecze!”). Jaką drogą ten grecki typ pozdrowienia anielskiego doszedł do Polski, pisałem już niejednokrotnie, tu tylko powtórzę twierdzenie, że dokonało się to w wieku X lub XI, t. j. w czasie, kiedy greckie modlitwy rozbrzmiewały w samym Rzymie (częściej niż łacińskie), kiedy jeszcze nie było schizmy kościelnej. Tę modlitwę — w tekście greckim przytoczonym — od­mawiał Otto III, tę modlitwę śpiewał wobec św. Wojciecha jego najserdeczniejszy przyjaciel, Św. Nilus Greczyn, jak podziśdzień śpiewają i odmawiają uczniowie św. Nilusa, bazyljanie greccy w Grottaferrata pod Rzymem. A i Mieszko II, jak wiemy ze źródeł historycznych, odmawiał modlitwy codzienne po grecku. Gdy przez schizmę zerwał się związek Kościoła wschodniego z zachodnim, ustał na Zachodzie i wpływ tekstów liturgicznych greckich. Jeżeli w pierwszej połowie XI wieku Herman Contractus z Reichenau (nb. z miejscowości, gdzie powstały pierwsze hymny o św. Wojciechu) parafrazuje jeszcze motywy modlitw greckich, m. in. także motywy greckich „theotokjów”, czyli pieśni rozwijających tekst Zdrowaś (Salve Regina), to później i hymnodja łacińska i modlitwy rzymskiego Kościoła idą torem odrębnym. Dzieje się to i z tekstem Ave Maria. Jest on tu prostszy, bez dodatków podkreślających wiarę w dogmat efeski; pozatem modlitwa Kościoła — czyli trzecia część Zdrowaś — jest tu całkiem inna. Ten nowy tekst — łaciński — staje się teraz wzorem dla pozdrowienia anielskiego w języku polskim. Kiedy zaczęto kusić się o nowy przekład — już z te­go nowego tekstu, obowiązującego na Zachodzie? Nie­podobna dać pewną odpowiedź wobec braku starszych tekstów rękopiśmiennych ponad wiek XIV. Pochodzące z owego to czasu Kazania gnieźnieńskie kończą się kilkakrotnie tą modlitwą, którą tu w całości przytoczę: Zdrowa Maria, miłościś pełna, Bóg z Tobą, Bóg w Trójcy jedyny, Ociec, Syn, Duch. Tekst ten nie powstał jednocześnie z kazaniami, ale musiał być conajmniej na jedno pokolenie wcześniej znany już między ludem, skoro w kazaniu o św. Janie Ewangeliście (nie Chrzcicielu, jak przez pomyłkę napisał w swem cennem wydaniu tekstów staropolskich dyr. Wierczyński przepisywacz poprzestał na przytoczeniu tylko pierwszych czterech wyrazów, licząc widocznie na pamięć własną lub słuchaczy co do dalszego ciągu. O tem samem świadczy i praeambulum dodane do tych kazań (Kryńscy, Zabytki jęz. starop. wydanie II, 134), gdzie jest pouczenie dla kaznodziei: „Pozdrówmy tę najmiłościwszą pannę tą modlitwą… zdrować Marja, łaski pełna, aż do końca”. Resztę więc tekstu miano już dobrze w pamięci. I to nietylko kaznodzieja, ale i lud prosty, któremu ksiądz przede mszą nakazywał: „Spiejecie pięć zdrowych Maryj, a jedno kredo”. Jeżeli w XIV wieku śpiewano już „nowomodne” zdrowaś, tedy śpiew starszego pozdrowienia anielskiego, t. j. Bogurodzicy musiał być o wiele wcześniejszy; może już w nim nie odczuwano nawet pierwotnego znaczenia? W każdym razie nowy tekst polski Ave Maria, jeżeli był gdzie w Polsce już naówczas ustalony, to chyba tylko w Gnieźnie. Bo jeszcze oto przez cały wiek następny, wiek XV, Polacy borykają się z tym tekstem i nie mogą go sobie ustalić. Oto tekst z r. 1475 brzmi nieudolnie: Zdrawa Maria, miłości pyłna, Bog z Tabu, bogusławienaś Ty między niewieśticami, bogusławieny owoc płod brzucha Twego świętego, Jezus Krystus. Amen. Widać tu silny wpływ języka czeskiego, który zaważył bardzo na naszej literaturze religijnej wieków średnich. Inne teksty z XV w. są udatniejsze, ale wszystkie różnią się od siebie w różnych szczegółach, tembardziej zaś od tekstu, jakim się dziś posługujemy. Nie będę się tu bawił w zestawianie tych tekstów, skoro i tak większość z nich porównali uczeni tacy, jak J. Bystroń, Krczek, Kryński, Łoś, Wierczyński. Przytoczę tylko zdanie prof. Brücknera: „Nadmieniamy, że w pozdrowieniach anielskich XV w. brak zawsze dodawanej później prośby; pierwszy raz spotykamy się z nią na okładce traktatu Mikołaja Pszczółki z Błonia (druk strasburski 1487); tu brzmi ona, napisana może na początku w. XVI: Święta Mario, matuchno Boża nasłodsza, módl się za nami grzesznymi, ninie i czasu śmierci naszej, amen”. Ale już z tego samego mniejwięcej czasu może pochodzić pieśń, znajdująca się w biblj. kórnickiej, a przepisana m. in. przez ks. J. Surzyńskiego, zawierająca wcale piękną parafrazę pozdrowienia anielskiego, ułożoną w ten sposób, że poszczególne części modlitwy stają się punktem wyjścia idących kolejno zwrotek. Pieśń ta, zaczynająca się od słów „Zdrowa budź Maria, niebieska lilija”, ma pewne cechy gwarowe, świadczące, że powstać mogła w Wielkopolsce. Innego rodzaju parafrazę Pozdrowienia anielskiego znajdujemy w t.zw. Modlitewniku Nawojki (Natalii?) z końca XV w. Jest tu szereg wezwań, zaczynających się — jak w greckich i łacińskich chairetismoi — od powitalnej formuły „Zdrowa bądź”. Jedno z tych wezwań jest najbliższe tekstowi właściwego Ave: „Zdrowa bądź, Maria, miłości pełna, Boża Porodzicielko”. Jawią się tu i modlitwy, jakby przypominające późniejsze uzupełnienie kościelne pozdrowienia anielskiego: „Święta Maria, Boża Porodzicielko, naczystsza Dziewko, przez miłość Syna Twego Jednaczka, Boga naszego Jezu Krysta… przydzi na pomoc mnie…”. Takie parafrazy, ujęte w formę pieśni, są częste i podziśdzień. Ileż to jest śpiewów kościelnych pol­skich, zaczynających się od słów „Zdrowaś Maryja”! A nie brak ich i gdzieindziej. Przywędrowała do nas z Francji i stała się popularną pieśń o Bernatce dziew­czynce: Po górach dolinach rozlega się dzwon, anielskie witanie ludziom głosi on. Ave, ave, ave, Maria. Zdrowaś, zdrowaś Maryja. A i w poezji artystycznej parafrazy takie były częste. Nie brak ich u Słowackiego, a sławę w całej Polsce zdobył sobie Anioł Pański Tetmajera, gdzie tekst pozdrowienia anielskiego jest ujęty bardzo swobodnie: Niech będzie Marja pozdrowiona… Zatem Orcio, sobowtór Krasińskiego, nie był jedy­nym poetą, który w Pozdrowieniu Anielskiem znalazł natchnienie poetyckie i wtór uczuć swej duszy… ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/pozdrowienie-anielskie-w-narodzie-polskim/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Nowoczesna Polska zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Józef Birkenmajer, Pozdrowienie anielskie w narodzie polskim, Warszawa 1935 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Marta Niedziałkowska, a korektę ze źródłem wikiskyrbowie. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.