Wincenty Korotyński Czem chata bogata, tem rada Baśń mojej piastunki Ani to blisko, ani tak daleko, Był sobie, ptaszko, nad Dunajem rzeką, Był sobie człowiek, miluchny człowieczek, Jak wół pracował, unikał od sprzeczek: Więc, jak to bywa, od drugiej swej żony By nic dobrego był za nos wodzony. A miał dziecinę po pierwszej małżonce, Dziewczę — obrazek, a skromne, milczące, A pracowite, ani dnia, ni nocy; Lecz, moja rybko, ciężki chleb sierocy!… Skąd niosą wiatry rozjęki po rosie? Z piersi sierocej — o! znaczno po głosie! Macocha złośna sieroty nie kocha, Zajrzała doli sierocie macocha. Jest u sieroty prześliczna króweczka, Która jej daje pieszczoty i mleczka — Spadek po matce i posag jedyny! Dziewa jej nosi poślady, łupiny, Z studzienki wodę i ziele z ogródka: Toć jakby śliżyk gładziuchna filutka! Jest u macochy krów i ładnych trzoda, Ale do Łyski i równać je szkoda; Jest u macochy i córa rodzona, W mleku kąpana, chuchana, pieszczona, Matka ją w suknie bławatne spowiła — Lecz do sierotki ani się umyła! Bo pięknej kosy, ócz, duszy na twarzy, I od kijowskich nie kupić kramarzy! Nie w smak to idzie zawistnej macosze: Nęka sierotę jak wołu przy sosze. Biedaczka w pracy sił tera ostatki, Niedługo może — i pójdzie do matki… — „Porzuć, ladaco, przynosić te kwiecie: Komu trza — znajdzie, przyniesie, uplecie. Tobie — pędź krowy na łąkę zieloną, Masz funt kądzieli, prząślnicę, wrzeciono, Patrzaj na wieczór byś sprzędła, utkała, I niech mi chusta jak śnieg będzie biała!” Na bujnej łące czajeczka kihicze, Na bujnej łące płyną łzy dziewicze: „Co ja tu pocznę? Co zrobię nieboga?!” Słyszy to, widzi krówka krętoroga: „Nie płacz, dziewojo! — zwąchawszy ją rzecze — Ja twoję smutną dolę zabezpieczę: Na kręte różki moje włóż kądzielę, Sprzędę ją, wytkę, na rosie wybielę. Zamknij oczęta, dziecino kochana, Zaśnij — a pomnij być niemą jak ściana!” Surowe wiatry od zachodu wioną, Wraca sierotka z robotą skończoną: „Masz sobie, mamo, masz biały ręczniczek, Tylko w mym sadku nie zrywaj różyczek, I mojej Łyski nie bij nadaremno, I nie po ludzku nie obchodź się ze mną!” Macocha złośna sieroty nie kocha, Zajrzała doli sierocie macocha. Idzie dziewoja z podwójną robotą; — Nie dawaj Łysce robotki, sieroto! Twoja macocha, jak jastrząb ciekawie, Spogląda na cię ukrywszy się w trawie!… Widziała cuda — i sama nieswoja! Jeszcze na drodze, już słyszy dziewoja: „Wraz, czarownico, twe sztuki się spłacą! Jutro zabijem twą krowę ladaco, Ujrzysz, czyś lepsza od mojej ty doni!” Dziewica w dłonie żałościwie dzwoni. Daremne żale! Nie minie już klęska: Macosze bardzo zachciało się mięska! Spłakane dziewczę pobiegło w zagrodę, Tuli swą Łyskę i głaszcze pod brodę: Zabiją ciebie… krętorożko miła! „A ciebież moja mateczka doiła! A tyż mi nosić pomagasz brzemiona! A tyż mi jesteś lepiej niż rodzona! — „Nie płacz sierotko! gdy będę zabita, Proś, niech ci moje oddadzą jelita: Przepatrz je pilno — tam ziarnko w nich będzie, Zasadź to ziarnko w twym sadku na grzędzie; Przepatrz raz drugi — znajdź pierścień maleńki, Wrzuć ten pierścionek do swojej studzienki”. Rzeczułka z wiatrem porannym cóś gada, Dziewica smutna, choć praca z rąk pada, Myje jelita — znalazła ziarenko, I do ogródka pobiegła śpiesznieńko… Myje raz drugi — i pierścień ma w ręce, I pośpieszniuchno pobiegła k'studzieńce. Nazajutrz w sadku jasno jak od słonka; Któżby tam świecił? Złocista jabłonka, Złote jabłuszka jak gwiazdki błyszczące, Złote listeczki na owej jabłonce, I rajskich ptasząt gromadka pieśń dzwoni… Jabłoń, nie jabłoń — a cudo jabłoni! Zasię studzienka nie z wodą głęboką, Zielonym winem pełniutka jak oko, W około zrębu mak, róże i lenek… Studnia, nie studnia — a cudo studzienek! Od ust na usta pogłoski się szerzą, Słuchają ludzie i uszom nie wierzą; A wieść, jak powódź, rozlewa się szybko, Dalej i dalej… No, słuchajże, rybko! Dalej a dalej rozgłośna wieść hula, Aż doleciała do samego króla. — „Służki me wierne! siodłajcie rumaki: I my pojedźmy obaczyć cud taki”. Jak powiedziano, tak zaraz i było, I król zajechał na wioskę pochyłą. Macocha złośna sieroty nie kocha, Zajrzała doli sierocie macocha I w kleci biedną dziewicę zamyka. Za słup grabowy król wiąże konika. — „Jasny nasz królu! to córy mej wiano: Kto ją, ten weźmie jabłonkę złocianą; Kto ją, ten weźmie nie lada przydane, Studzienkę wina, a słodkie, a pjane! Chodź, moja doniu, chodź bliżej tu, duszko! Daj panu wina i złote jabłuszko”. Ledwie ku studni pomknęły się ręce, Aż do dna wino opadło w studzience: Jabłonka, jakby ukropem spryśnięta, Stuliła listki, umilkły ptaszęta — Nie dostać jabłka, nie dostać tyczyną! Macosze w złości krwią oczy zapłyną, Skoczyła sama… ej, darmiutka praca! Odeszła — wszystko k'dawnemu powraca. Próbuje jeden i drugi i trzeci; Aż dostrzeżono sieroteczkę w kleci. — „Zerwij mi jabłko, zerwij mi je, duszko!” Na rączkę dziewy upadło jabłuszko, Ptaszęta znowu poczęły swe psoty I chwalą pieśnią duszyczkę sieroty. Dziewa skraśniała, i białą rączyną Czerpie Królowi złotym kubkiem wino. I Wszyscy z podziwu klasnęli gwałtowno, A król się cieszy zdobyczą cudowną. — „Tobie, dziewojo, szczęśliwość sądzono: „Proś o co zechcesz, choć zostać mą żoną!” — „Zostaw mnie, królu, ubogą i bosą, Pozwól, niech pójdę, gdzie oczy poniosą! Nie dla mnie twoja rączyna wielmożna: Ja raz kochałam — czyż drugi raz można?” Macocha złośna sieroty nie kocha, Zajrzała doli sierocie macocha; — Król się o wszystkim dowiedział ze strony, Kazał ją rozdarć żelaznymi brony; Sierocie swatem był — i na weselu Pląsał z dziewczęty, gdy zażył pochmielu. I ja tam byłam i piłam to wino; A byłam łebską i hożą dziewczyną, Więc i ja z królem wywijałam chybko, Aż dusza skacze!… A co, moja rybko? ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/korotynski-czem-chata-bogata-tem-rada-basn-mojej-piastunki. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Wincenty Korotyński, Czema chata bogata, tem rada. Kilka poezyj Wincentego Korotyńskiego, nakł. J. Krasnosielski Księgarz, Wilno 1857. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska. Utwór powstał w ramach konkursu "Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2013", realizowanego za pośrednictwem MSZ RP w roku 2013. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie "Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2013". Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może byc utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Paweł Kozioł.