Józef Birkenmajer Wycieczka Rozmowa z cieniem Zawsze ciebie widziałem w cieniach mej przeszłości I twojego początku dociekam daremnie. Nie wiem, czy jesteś synem nocy czy światłości — Jedno tylko wiem, cieniu: — żeś zrodzony ze mnie. Było to w czasach, których nie objąć wspomnieniem — Bo pamięć ma nie sięga nawet do kołyski — W czasach, co dawno zmierzchły i dni swych przebłyski W cień rzuciły… i stały się wraz z tobą — cieniem. I jeno żyje we mnie ta myśl podświadoma, Która niejasne słowa fantazji mej szepce — Żem już wtedy cię chwytał drobnemi rękoma, Gdym z tobą, jak brat bliźni, wraz leżał w kolebce. Nie chwyciłem cię ręką, lecz chwyciłem wzrokiem — Byłeś pierwszem wrażeniem, jakiegom ja doznał. Oszołomiony zjawisk nieznanych natłokiem Dzięki tobie-m kształt pierwszy, pierwszy ruch rozpoznał. I może-ś tak znienacka włóczył się wokoło, I pozorami rzeczy różnych mnie omamiał, Że nieraz cień przestrachu kładł się na me czoło, I żem *cień* odtąd często z *lękiem* utożsamiał. Odtąd… bo odtąd coraz częściej się kojarzysz Z mojemi wspomnieniami, cieniu mój posępny! Gonisz pierwsze me kroki — mych zabaw towarzysz — Proszony — nieproszony — ale nieodstępny. Jako rówieśnik, rosłeś ze mną jednocześnie, Ze mną spać szedłeś wczesną godziną wieczorną, Lecz nieraz, jak żak-łobuz, bawiłeś mnie we śnie Figlami — lub straszyłeś postacią potworną. A widząc, iż się tobą trwożę lub ciekawię, Takeś już zbisurmaniał i tak zezbereźniał, Żeś takie same figle płatał mi na jawie I wciąż mnie naśladował — lub częściej przedrzeźniał. Podobniśmy do siebie — jak dwie rzeczy bliźnie; Lecz ty, snać chcąc zaznaczyć różność naszych natur, W żywe oczy urągasz mojej podobiźnie, Przerabiając ją w tysiąc śmiesznych karykatur. Jakbyś kładł moją postać na łożu Prokrusta, Umiesz jej tuszy dodać albo wzrostu odjąć. Nie wiem, czy to złośliwość czy swawola pusta, — Czy jesteś mym obrazem, czy moją parodją. Nie wiem — bo mi nie dano spojrzeć w twe źrenice, Z którychbym myśli twoje czytał i zamiary; Płaskie i ciemną sadzą zatarte masz lice, Jesteś, jak widmo — wiotki, bezoki i szary. Nie wiem, czy ci źle ze mną czy dobrze. Wiem jeno, Że przez dzień cały chodzisz ze mną, jak najęty I niezrażony żadną przygodą ni sceną Natrętnie i wytrwale włazisz mi na pięty. Włóczysz się wszędzie za mną, jak stary pieczeniarz, Do moich nóg przykuty, jak do progu listwa; Aż czasem sobie myślę, że pewno oceniasz Korzyści, jakie ciągniesz z mego towarzystwa… Lecz gdy nadciągną chmury lub wieczór się zmierzchnie, Próżno wtedy, mój cieniu, szukam cię koło mnie; Znikasz — jak w chwilach nieszczęść nieraz się rozpierzchnie Rzesza druhów, rzucając druha wiarołomnie. Lecz nie sądzę cię ostro; — bo jak moje życie, Tak i twoje się wiąże ze światła istnieniem. Bo gdyby nie jaśniało słońce na błękicie, Gdyby światła nie było, ty nie byłbyś — cieniem. Nie przeszkadza to jednak, że gdy idę z tobą, Ty — przez światło do życia powołany co dzień — Na światło nie śmiesz wyjrzeć, lecz za mą osobą Przed słońcem się ukrywasz, jak zły duch lub zbrodzień. Skryty jesteś z natury. — Choć wciąż żyjesz ze mną, Nigdym z twych ust nie słyszał żadnego wyrazu. I gdym do ciebie mówił, to zawsze daremno Przemawiałem — jak ów dziad — do swego obrazu. Czasami, kiedy z tobą jedynie sam jestem I gdy jestem trapiony myślami smutnemi, To i ja nic nie mówię… ale zato gestem Rozmawiamy ze sobą — jak dwaj głuchoniemi. Lecz nigdy mi nieznany tej rozmowy wynik, Bo gdy ręce załamię — gdy ból twarz mą ściąga, Ty często me uczucia przedrwiwasz jak cynik, A twarz twoja — czy nie twarz — śmiechem mi urąga. Wiecznie milczysz — u stóp mych — szary towarzyszu… I nawet nie pożegnasz mnie cichem westchnieniem, Gdy spocznę — już bez ciebie — w grobowem zaciszu, Gdy na wieki w zaświaty już odlecę — cieniem. 1930 ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/birkenmajer-wycieczka-rozmowa-z-cieniem/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Józef Birkenmaje, Wycieczka, Poezje, Warszwa 1932. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Marta Niedziałkowska, a korektę ze źródłem wikiskrybowie. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego,