Józef Birkenmajer Wycieczka Podzamcze Pamięci ojca mego Jakże dziwna jest myśli siła czarodziejska! Bo gdy nią dawne moje wspomnienia ogarnę, to życiem dla mnie tętni nie śródmieście gwarne, lecz ta — jedna z najcichszych — ulica przedmiejska. Nie wiem, co ją tak rojną i tak ważną czyni, że nad wszystkie ulice inne ją przeniosłem. Bo czyż to rzecz tak wielka, że mieszkałem przy niej — i to w czasie, gdy byłem dzieckiem niedorosłem? Chodnik na niej był kiepski, a bruku — nie było, i często na niej błoto świeciło rozkisłe. Od kępy plant zbiegała kręto i pochyło, a jakby rzeczny dopływ, wpadała wprost w Wisłę. I co się może komu nieco dziwnem wydać, na domach miała same numery parzyste, a z nieparzystej strony było niebo widać i na tle nieba wielkie wieżyce strzeliste. Zielone, gęstwą krzaków porośnięte wzgórze hardo się zaznaczało stoku swego zrębem, dźwigając równie strome zębate przedmurze, co ząb za ząb walczyło z czasu srogim zębem. Lecz widziało się przecie, że w owych zapasach zwycięży i rywala dumnego umniejszy Czas-władca, co tu władał — już w zamierzchłych czasach — i znał przeszłość i przyszłość tak jak wiek dzisiejszy. Niewzruszony skargami ni krzywdą ni buntem, szedł w niewiadomą przyszłość z przeszłości najdalszej, twardszy od twardych głazów i od spiżu trwalszy, choćby ten spiż był dzwonem i zwał się Zygmuntem. Przeto z niebem gwarzyły dwie dumne wieżyce, czasu i dziejów smętne rozważając szanse: z jednej zegar wydzwaniał godziny, kwadranse, a z drugiej dzwon ogłaszał święta i rocznice. Tyle razy słyszałem serc spiżowych bicie — — i wiedziałem, że już dnia minęła połowa, kiedy, jako wskazówka, wieża zegarowa wskazywała na słońce, stojące w zenicie. A gdy noc owładała wielkim niebios stropem, gdy jak wielka soczewka tkwił na niebie księżyc, gdy migały gwiazd punkty, wówczas każda z wieżyc stawała się jak gdyby wielkim teleskopem. W chwile te, gdy sen zwodny uśmierza i zwalnia szalone myśli ludzkie, od kół gwiezdnych prędsze, nasze małe mieszkanie — tam na pierwszem piętrze — patrzyło w gwiazdy, niby cicha dostrzegalnia. W ojca mego pokoju nieraz w nocy owe lampa długo, jak gwiazda promienna, płonęła — i widać było jasną i natchnioną głowę, pochyloną nad kartą olbrzymiego dzieła. Jasne gwiazdy świeciły tym poczętym dziełom; patronował im wiernie, jak druh i powiernik, ten co w niebiańskich sferach wielki zdziałał przełom i ziemię z posad ruszył, a zwał się — Kopernik. Nigdy on tobie, ojcze, nie skąpił odwiedzin; a za nim przychodzili też inni, co sami byli iście jasnemi ludzkości gwiazdami, jako odkrywcy nowych promienistych dziedzin. Wsparci na niebie — jakby na wielkiej opoce — wieńczyli czoło gwiazdą przejasną: ideą. I rozmawiali z tobą w te gwiaździste noce Leonardo da Vinci, Kepler, Galileo… Umysł twój, jak ognisko we zwierciadle wklęsłem, skupiał w sobie odległe wzajemnie promienie i poprzez gwiazd pomosty snuł — przęsło za przęsłem — drogę w niedostrzeżone czasy i przestrzenie. Ten glob ziemski, niejasny, nikczemny i mały, tobie złotych dróg gwiezdnych przesłaniała warstwa, Wobec ogromu niebios śmieszne ci się zdały wszelkie ludzkie potęgi, państwa i mocarstwa. Wśród gwiazd (mawiałeś) niema podłości i zbrodni, nienawiści i złości, przemocy i wroga. Tam świat jasny, otwarty — tam się najswobodniej żyje i najszczęśliwiej — bo najbliżej Boga! Dzisiaj w świat ten odszedłeś, złocisty promieniu, pitagorejska cudna muzyko mej duszy… Czas, który zręby murów i wieżyce kruszy, kres położył twojemu ziemskiemu istnieniu. Choć z wieży bije zegar, ty ulicą znaną nie podążasz na wykład do starej uczelni, boś nawiedził tę szkołę gwiezdną i świetlaną, gdzie się wiecznych prawd Bożych uczą — nieśmiertelni! A gdy cię przywołuję mem tęsknem wspomnieniem, spraw, byśmy sobie nigdy nie byli dalecy! Bądź moją jasną gwiazdą i mojem natchnieniem, — Głowo, kochana Głowo, jak mawiali Grecy… 1929 ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/birkenmajer-wycieczka-podzamcze/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Nowoczesna Polska zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Józef Birkenmaje, Wycieczka, Poezje, Warszwa 1932. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Marta Niedziałkowska, a korektę ze źródłem wikiskrybowie. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.