literatureFerdinandAvenariusNoc była2011polMichałKrólDorotaKowalskaMartaNiedziałkowskaPaulinaChoromańskabook2fb22011-09-01http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/noc-byla/0Fundacja Nowoczesna Polska
Głęboko w mroku duszy naszej ryjenieznany nam, drapieżny dziki bies.Bywa, znienacka tułów rozprostuje,naszego świata słonecznego dnomaca po ciemku, wstrząsa kolumnamii łeb ognisty wystawia przez szparę.Ale się kurczy, światłem dnia oślepion,i znów opada w siebie, niepobity.Noc była. W długiej i dusznej komnaciestałem, gdzie umierano. Schrypłe jęki,rzężenia jeno słysząc. Pasma sineprzez okiennice rzucał drwiący księżycdługim szeregiem poza cień pilastrów.Te ukrywały łoża: były ciemne,rozpoznawalne przez palców dotknięcie.Schylony blisko, nagle się zatrząsłemobłędnym śmiechem — oplątany w całun,bielejąc, wystąpiłem z gęstych mrokóww światło jaskrawe, w nadto widny poblask,i, jak duch śmierci, skinąłem ku chorym.Wrzask rozdarł wargi, ów wstecz się odrzucił,a tamten w febrze drgał, dreszczem agoniimiotany, czkając. I tak umierali.A ja przez ciemność z wolna się skradałem,na czoła kładąc dłoń, aktor nikczemny,czekając skurczu ust, wzbicia się jęku.I znów stąpałem. Oni, wrzeszcząc, marli.Aż wreszcie z krtani zdławionej mej runąłkrzyk ponad wszystkie — to wrzeszczało piekło.Wtedy zbudziłem się w szczebiocie ptaków.