literatureJózefBirkenmajerMeorum Prime Sodalium2010polbook2fb22014-08-11http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/birkenmajer-wycieczka-meorum-prime-sodalium/0Fundacja Nowoczesna Polska
Pamięci porucz. Jana Surzyckiego poległego w obronie Śląska w maju 1921 roku
Kwiaty — i kwiaty wokoło, jak w czernichowskim ogrodzie… Idę za tłumem — i pochylam czoło przed tą trumienką tła przodzie.
Słońce na rosy kroplach połyska tęczowo, precz rozgania ostatki porannej omroczy. Idę, idę z opuszczoną głową — i w ziemię utkwiłem oczy. Planty, odziane barwą zieloną i krasną, szelestem wiatru gwarzą i ptaszęcą pieśnią… Czyliż tym ludziom, co na wieki zasną, dawne sny szczęścia się odeśnią? Skrwawiona szabla na trumnie i białych kwiatów wiązka… Przywieźli, przywieźli ku mnie Jasia mojego ze Śląska! Przywieźli — by we mnie rozpalić tę jego śmiertelną ranę, by w mojej duszy utrwalić te rysy, tak dobrze mi znane! Przywieźli — do wspólnych szeregów raz jeszcze — ostatni — powołać dwóch druhów-przyjaciół, najpierwszych kolegów, co razem przez życia szli połać; dwóch druhów-kolegów, związanych przyjaźnią jut od lat dwudziestu — czy więcej… Bośmy przyjaźń zawarli — braterstwo broni — już w dobie życia dziecięcej. Pamiętasz, Jasiu, czas ten piękny, czas młody, gdyśmy śnili o bitwach-piorunach, gdy z mym koniem drewnianym biegł chyżo w zawody twój siwy koń na biegunach? Pamiętasz o mej strzelbie, o twej lancy kończastej, o tych naszych rycerskich zapędach, gdyśmy szablą rąbali pokrzywy i chwasty, co tłumiły nam kwiecie na grzędach? Wszelki chwast był nam wrogiem — więc zaciekłym atakiemmyśmy nań nacierali — zwalczali — tępili. Bośmy wiernie i święcie służyli pod znakiem wonnej Róży i przeczystej Lilji. A gdy wiedliśmy długie przyjacielskie rozmowy, nieraz jeden przed drugim to wyznał, że tak samo za Polskę kiedyś walczyć będziemy, gdy do czynu nas wezwie ojczyzna. Obietnica spełniona już… W porę-ż sen się ziścił, w dzieciństwie wyśniony! Danem było nam chwycić za oręż w świętej sprawie, dla kraju obrony. A po wielkiej, po zwycięskiej wojnie, ty, co-ś dług żołnierskiego spłacił obowiązku, poszedłeś znowu krwią szafować hojnie za naszych braci na Śląsku. W czystem cię polu znaleźli — przy tobie — krwi kałuża grząska — — I tu cię do mnie przywieźli — Jasia mojego ze Śląska!… Przed ludzi rzeszą idziesz przodem — twa szabla odbłyska się w słońcu — — Za twoim dziś, Jasiu, przewodem idę — na szarym gdzieś końcu…
Na lawecie cię wiozą armatniej — dziś, choć młody, od wszystkich tyś starszym! Dzisiaj, Jasiu, już po raz ostatni żołnierskim z tobą kroczę marszem! O, na wieki będziesz mi żywy, choć zabrany śmiercią nielitosną. Nie zgłuszą twej mogiły chwasty i pokrzywy, lecz na nie wonne róże i lilje wyrosną. Kwiaty — i kwiaty wokoło, jak w czernichowskim ogrodzie… Idę za tłumem — i pochylam czoło przed tą trumienką na przodzie…