Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Maryla Wolska, Święto Słońca

Spis treści

    1. Bóg: 1 2
    2. Lato: 1 2
    3. Obrzędy: 1 2
    4. Pocałunek: 1

    Maryla WolskaŚwięto Słońca

    1
    ObrzędyPoszli wszyscy mokrymi łąkami ku zorzy,
    Poszli wszyscy w szalach odświętnych przez łan…
    I ponieśli do chramu[1] daleko,
    Kadzielny bursztyn i miód,
    5
    Jagody kraśne[2] i mleko
    I w cienkie owite płótno
    Chleby ofiarne, z białej, pszennej mąki…
    Słyszałam skrzypienie wrót
    I pieśń ich smutną
    10
    Od łąki…
    Słyszałam, jak płonki[3] trzęśli
    Z domowych drzew,
    I jęk słyszałam gęśli[4]
    Branych ze ścian
    15
    I śpiew…
    Poszli wszyscy w odświętnych szatach przez łan.
    A oto ja zostałam w domu
    I nie pójdę…
    Nie pójdę jodłowym lasem,
    20
    Nie pójdę, słoneczny boże,
    Z dziewanną i bylicą do twojego chramu,
    Ani łąką zroszoną,
    Ani jarem chłodnym
    Nie pójdę…
    25
    Pomnę, gdy ostatni raz
    Z miodną obiatą[5]
    Szłam przed twój głaz,
    Na polach złote, zbożne było lato…
    Rannym, rzeźwym chłodem,
    30
    Nim błysnął wschód,
    Korowodem
    Szli biali włastowie ze wsi,
    Za nimi lud…
    Szli wszyscy, mokrymi łąkami ku zorzy,
    35
    Szli wcześnie, w szatach odświętnych, ze śpiewem.
    W ręku dań kwietna woniała im zżęta
    I blade piołuny chwiały się goryczne.
    A oni szli prosto w słońce polami,
    Wysokich zbóż miedzą, w bród,
    40
    W poranek Święta…
    Wtedy ostatni raz
    Z miodną obiatą szłam przed twój głaz,
    Słoneczny, młody,
    Złotowłosy boże!
    45
    Jak dziś — w ranne, rzeźwe chłody.
    Przez zboże,
    Szli biali włastowie ze wsi,
    Za nimi lud
    Korowodem,
    50
    Do skalnych wrót…
    A podle[6] chramu,
    Przed rzezaną bramą świątnicy,
    Nad mszystą darnią traw,
    U świętych wód źródła,
    55
    Czarne dęby grały szumem liści,
    A nad kędzierzą dębów,
    Po czystym niebie,
    Śnieżne, letnie obłoki
    Szły wpław…
    60
    I rozwarła się brama
    I ciżba przeszła mimo[7] biała
    I nie widział nikt —
    I nikt nie obejrzał się wstecz
    I nikt nie wie do dziś,
    65
    Żem u zdroja[8] tam — została
    Sama…
    Dęby czarne, święte drzewa strażnicze,
    Szumiały dostojnym gwarem
    Nade mną,
    70
    Podczas gdy oni, w głaźnej pieczarze chramu,
    Palili bursztynowe głownie
    I ziarna pszenne ciskali w żar
    I w ciężkich dymach
    Składali ogniową obiatę…
    75
    Obłoki letnie, śnieżne obłoki pogodne,
    Płynęły skrzydlatym stadem
    Nade mną,Obrzędy
    Podczas gdy oni, w dumnej czeluści gontyny[9],
    Przed kamiennym obliczem boga,
    80
    Na wilgotnym podłożu świątnicy,
    Kładli chleby ofiarne
    I w słońcu bielone płótna…
    I południe paliło się nade mną
    Dyszące,
    85
    Podczas gdy oni, u stóp zimnego głazu,
    W śpiewie trwali i w dymie…
    I nikt z kornej ciżby nie poznał
    Bóg, LatoI nikt z rzeszy białej nie widział,
    Że bóg słońca wyszedł do mnie,
    90
    Pod czarne szumiące dęby,
    Nad czujną źrenicę zdroja[10],
    Że nie masz go nad ogniem obiaty,
    Że go już nie masz w chramie,
    W ciemnej, dymnej, wilgnej[11] pieczarze świątnicy…
    95
    Że oto w skwarną, słoneczną biel,
    Wieńczony w ciężkie kłosy,
    Szedł ku mnie łąką jasny bóg Lel,
    Bóg młody, złotowłosy…
    I nikt nie widział go prócz mnie
    100
    Gdy szedł w dębowe chłody
    I stało wszystko wkoło jak w śnie
    U brzega świętej wody…
    I oto w skwarną południa biel,
    Wieńczony w ciężkie kłosy,
    105
    Mówić jął do mnie jasny bóg Lel,
    Bóg młody, złotowłosy…
    «Słysz!
    Ja bóg pogody i bóg znojnych cisz,
    W tę świętą upalną godzinę
    110
    Dziś mówię do ciebie — sam!
    Ostatni raz za mną bram
    Skalne się zwarły wierzeje,
    Kamienny opustoszeje
    Mój chram…
    115
    Przemijam —
    Słysz!
    Nieraz w ten próg z obiatą,
    Od siół[12] tu wejdzie piesza,
    Z owocną danią rzesza —
    120
    Na nowe zbożne lato,
    Na głazach twarzą lec!
    Niejeden jeszcze raz,
    Pieśną[13] w piekielnym dymie,
    Milczący mój głaz
    125
    Ogędzie[14]
    I nieraz we łzach opłacze me imię,
    Lecz mnie już nie będzie,
    Wiedz!
    Ja bóg pogody — i cisz,
    130
    Odchodzę —
    Słysz!
    W cień wsteczny idę i mrok,
    Bogowie po mnie i wodze,
    Witezie nowi i woje —
    135
    Przyjdą — słyszę już krok!
    Zachodzą czasy moje
    W mrok…
    Pocałunek, Bóg, LatoPójdź, na odchodne,
    W tę zgłuchłą żarem godzinę,
    140
    Ty ust dziś moich weź żegnanie chłodne
    Nim minę!
    Chodź! Niech z usty twojemi
    Zewrę moje pocałunków nienawykłe usta,
    Usta czyste jak żaden kwiat
    145
    Na ziemi,
    W mrocznym chłodzie skalnej mojej świątnicy
    Ostygłe…
    Pójdź! Na odchodnym,
    Pocałowaniem chłodnym
    150
    Moich ust,
    W tę świętą, upalną godzinę,
    Wetchnę w duszę twoją mój mierzchnący blask
    I dziwy śmiertelne opowiem twemu sercu
    I oczy twoje nauczę guseł
    155
    I minę…»
    . . . . . . . . . . . . . .
    I byłeś jak jawa i byłeś jak sen,
    A usta twoje pachły[15] żytnim chlebem,
    A włosy twoje miały barwę miodu,
    160
    A z oczu twoich szły blaski źródlane
    Krynicznych den…
    I żytnim chlebem pachły twoje usta
    I drzewa święte szumiały nad nami
    I słońce złote stało nad dębami —
    165
    A tam — pieczara chramu była — pusta…
    Słyszałam, jak płonki trzęśli
    Z domowych drzew,
    I jęk słyszałam gęśli
    Branych ze ścian
    170
    I śpiew…
    Poszli wszyscy w odświętnych szatach przez łan.
    A oto ja zostałam w domu
    I już nie pójdę.
    Nie pójdę już, słoneczny boże,
    175
    Jodłowym lasem,
    Z bylicą i dziewanną do pustego chramu,
    Ani łąką zroszoną,
    Ani jarem chłodnym,
    Nie pójdę…

    Przypisy

    [1]

    chram — świątynia przedchrześcijańska u Słowian. [przypis edytorski]

    [2]

    kraśny — kolorowy; czerwony; piękny. [przypis edytorski]

    [3]

    płonka — dzika jabłoń a. grusza; tu: owoc z takiego drzewa. [przypis edytorski]

    [4]

    gęśle — daw. ludowy instrument smyczkowy; rodzaj skrzypiec. [przypis edytorski]

    [5]

    obiata — ofiara składana bogom. [przypis edytorski]

    [6]

    podle (daw.) — pod; wzdłuż. [przypis edytorski]

    [7]

    mimo — tu: obok. [przypis edytorski]

    [8]

    u zdroja (daw., gw.) — dziś popr. forma D.lp: zdroju. [przypis edytorski]

    [9]

    gontyna — świątynia przedchrześcijańska (właśc. kącina; także: kupiszta). [przypis edytorski]

    [10]

    zdroja — dziś popr. D.lp: zdroju. [przypis edytorski]

    [11]

    wilgny — dziś: wilgotny. [przypis edytorski]

    [12]

    sioło — wieś. [przypis edytorski]

    [13]

    pieśną — prawdopodobnie neol.; 3 os.lm od czas. pieśnić (śpiewać pieśni). [przypis edytorski]

    [14]

    ogędzić — od: daw. gędzić: śpiewać. [przypis edytorski]

    [15]

    pachły — dziś popr.: pachniały. [przypis edytorski]

    x