Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 474 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Adam Asnyk, Morskie oko

Spis treści

    I
  1. II
  2. III
  3. IV
  4. V

    Adam AsnykMorskie oko

    I

    1
    Ponad płaszczami borów, ściśnięte zaporą
    Ścian olbrzymich, co w koło ze sobą się zwarły,
    Ciemne wody rozlewa posępne jezioro
    Odzwierciedlając w łonie głazów świat zamarły.
    5
    Stoczone z szczytów bryły, mchu pokryte korą,
    Po brzegach rumowisko swoje rozpostarły,
    Na niem pogięte, krzywe, kosodrzewu karły
    Gdzieniegdzie nagą pustkę w wianki swe ubiorą.
    Granitowe opoki wyniesione w chmury
    10
    Rzadko tam żywsze blaski słoneczne dopuszczą…
    I tajemnicze głębie kryje cień ponury.
    Cisza: tylko w oddali gdzieś potoki pluszczą,
    Lub wichry, przelatując nad zmartwiałą puszczą,
    Swym świstem grozę dzikiej powiększą natury.

    II

    15
    Tu myśl twórcza straszliwą pięknością wykwita:
    Pięknością niezmierzonej potęgi i siły,
    Co gromami na skałach rozdartych wyryta
    Świadczy dziś o przewrotach w łonie ziemskiej bryły.
    Dziki zamęt! Głazami zasłane koryta
    20
    Zdają się placem boju, gdzie niegdyś walczyły
    Północne groźne bogi i krew ofiar piły
    Z czary, która w jezioro upadła, rozbita.
    Wszystko tu do ostrego tonu się nagina:
    Poszarpane gór grzbiety, wody co czernieją,
    25
    Skały, wiszące śniegi, zarośla, mgła sina…
    Wszędzie surowa wielkość, przed którą maleją
    Sny człowieka, co staje, jak mała dziecina,
    Przed skamieniałą dawnych bogów epopeją!

    III

    Słońce, gdy na zachodzie złotą tarczę skłoni,
    30
    Purpurą zdobi jeszcze skał korony wierzchnie,
    Tysiąc tęczowych świateł po szczytach się goni,
    Tu zsinieje… tam ogniem zaświeci… znów zmierzchnie.
    A w dole na jeziora zamąconej toni,
    Odbity blask zakrwawia drżących wód powierzchnię,
    35
    Póki skrwawionej fali płaszcz mgły nie osłoni,
    I ostatni rumieniec wieczoru nie pierzchnie.
    Wszystko zgasło… świat cały napełniony mrokiem…
    Granitowe olbrzymy majaczeją w dali:
    Rosną w bezmiar i kształty zmieniają przed okiem…
    40
    Mgła pokryła przepaści szarym swym obłokiem
    I jezioro zniknęło… lecz słychać szum fali,
    I z gór lecący potok wymowniej się żali…

    IV

    Noc króluje: na głowę kładzie gwiazd dyadem;
    Przez błękity przesiąka niepewna i drżąca
    45
    Jasność jeszcze skrytego dla oczu miesiąca;
    Mgły ulatują w górę śnieżnych chmurek stadem.
    Wszystko topnieje w świetle niebieskiem i bladem
    I ciemność nad otchłanią chwieje się wisząca.
    Księżyc przez skał szczelinę wstał nad wodospadem,
    50
    Srebro leje i w przepaść wraz z falami strąca.
    Zwolna cała kotlina z śpiących wód topielą
    Wynurza się, jak obraz czarodziejskiej księgi…
    Wybrzeża przeraźliwym odblaskiem się bielą,
    Jakby pokryte zmarłych śmiertelną pościelą;
    55
    Czarne wody w płomienne rysują się pręgi,
    Przypominając piekieł dantejskie okręgi.

    V

    O wielki poemacie natury! któż może
    Iść w ślad za twych piękności natchnieniem wieczystem?
    Kto uchwyci poranku wzlatującą zorzę
    60
    I zapali rumieńce na niebie gwiaździstem?
    Kto wyrzeźbi kamienne wodospadu łoże?
    Przemówi szumem fali, wichru dzikim świstem?
    Srebrne chmurki zawiesi w szafirów przestworze
    I odbije skał ostrza w wód zwierciadle czystem?
    65
    O wielki poemacie! ciebie tylko można
    Odczuć i wielbić razem w drgnieniu serca skrytem,
    Gdy pijąc wszystkie blaski, źrenica pobożna
    W cichym zachwycie tryśnie źródłem łez obfitem,
    Gdy na skrzydłach tęsknoty dusza leci trwożna
    70
    I nakrywa się własnych marzeń swych błękitem.
    x