Bianka Rolando

 

 

 

 

 

 

Pieśń dziesiąta. Psalm do kobiety ze złamanym stawem biodrowym

 

 

 

 

 

 

 

Kim jesteś, o piękna przyjaciółko moja o rudych włosach,

zawsze mi się takie podobały

spiętych jak kurtyna, tylko dwoma punktami

Jakże twoje jasne oblicze jest olśniewające

Piłaś zawsze esencję z herbaty, inni rozwadniali

stąd pewnie twój herbaciany odcień

Twoją cerę pokryły piegi i niedoskonałości skóry

wrażliwej z tendencją do wysuszania się

Z długimi nogami na ręczniku plażowym leżysz

kremem posmarowana UV 100, byś się nie spaliła

jesteś tak cholernie wrażliwa na wszystko

Czarne okulary chronią twój skacowany wzrok

Jednoczęściowy kostium zawodowej pływaczki

Siedzisz tak, paląc papierosa, wpatrując się w morze

Jego łagodna rytmika odpowiada echem w tobie

Cóżżeś zrobiła, o moja piękna przyjaciółko

że znalazłaś się tutaj, na tym dziwnym brzegu?

Czy nosiłaś etiopskie dzieci na uszach

a może byłaś artystką społecznie zaangażowaną

wzruszałaś się na samą myśl o mniejszościach?

Może dostałaś pokojową nagrodę Dżingis-chana

Zapach od morza morski swąd oddaje, czy wiesz

masz piękne ramiona i spokojny oddech w sobie

Czy mogę położyć się przy tobie na ręczniku?

Przyglądając się wnikliwie, skorzystać z tej okazji kiedy jesteś taka plażująca i obojętna wobec mnie

Nie proponuję ci romansu w stylu country rose

po prostu położę się obok ciebie, spojrzysz na mnie swoim szarym spojrzeniem z rudym owłosieniem

Więc zlituj się, o zlituj

Bądź miłosierna, zdejmij te okulary

No pokaż mi się wreszcie