Joanna Mueller

 

 

 

 

 

 

 

 

Do lustra szczerzę się

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

okazuje się, że jednak można dojrzeć, a przynajmniej dojrzeć do pewnych rzeczy

 

 

 

M. Podgórnik, Jeden

 

 

 

 

 

 

 

 

Napisać świadomie swój pierwszy wiersz, w którym nie

udaje się, że chłopaki nie płaczą, a skoro tak jak oni

pisać próbuję (dalej, maleńka, róbmy to bez wzruszeń),

jestem jednym z nich. Zdobyć się na łzy niemęskie —

— kobiece. A potem być może wymienić jeszcze

udawaną (udaną?) nieczułość na wzruszenie

kruchych ramion, wreszcie swoich,

przytulnych. Tam być może kiedyś

zbudować komuś dom, inny niż

szelest pergaminów, rzucanych

na wiatr. Przełożyć na cudzą

swoją prywatność. Zwrócić

oczy w inną stronę,

niech łzawią, gdy

zaboli obce

ciało.

 

A potem

może nawet

zamknąć za sobą

kartkę. Otworzyć się

w sobie na jakieś Ty (trudno

dotrzeć językiem do nowych słów). Na jakieś

Ty, które podejdzie bliżej niż na wyciągnięcie

z koperty zadrukowanych kartek. Bliżej niż na słowo,

któremu dotąd nie chciałam udzielić głosu. Bliżej niż na

obłoczek oddechu, któremu nigdy jeszcze nie udzieliłam siebie.