Wioletta Grzegorzewska
Wszystkie wieczory świata
Pierwszy samotny wieczór na poddaszu,
niewyraźny jak biała cerkiew za oknem,
w podbrzuszu niosłam przezroczyste kiełki
i strach, który trzeba uciszać postinorem.
Kiedy mąż przepływał Cieśninę La Manche,
musiałam pilnować dłoni, palce tęskniły.
Złośliwe klucze nie chciały się przekręcić,
w przeciwieństwie do mnie miały żelazną wolę.