Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

 

XLIV. Dławiąc się sobą, idzie prosto do nieba

 

stocz ze mną wojnę a będziesz zwycięski

każdego dnia będziesz zwycięski

i każdego pokonany gdy tylko zawołam

na pomoc umarłych

 

to moje ulubione zajęcie przywoływanie zmarłych

i nie znam innego pośród dni moich

wschodzi słońce i jest mi najłatwiej o krzyk

słońce zachodzi o krzyk się proszą wszystkie moje kości

 

jakbym był tylko rozgrzanym szkieletem

i nawet łatwiej być mi rozgrzanym szkieletem

aniżeli cielskiem porośniętym w przerażone mięso

które dławiąc się sobą idzie prosto do nieba