Tadeusz Boy-Żeleński Słówka (zbiór) Polały się łzy me czyste, rzęsiste…

Chce mi się pisać wiersze, Jak psipsi dziecku chce się; Słóweczko rzucam pierwsze, Może mi coś przyniesie. Może i inne, liczne, Popłyną za nim ciurkiem, Floresy kreśląc śliczne Pod skrzętnym moim piórkiem. Może wytrysną ze mnie W obrazków dziwnych rządek, Po które bym daremnie Wysyłał mój rozsądek. Zawszeć to duszy zdrowiej — I, choć nań szemrzą różni, Lżej iść jest pielgrzymowi, Gdy w drodze się wypróżni… Ach, tak, pielgrzymem jestem Depcącym po asfalcie, Co utrudzonym gestem Kuli się w swoim palcie; Wśród ulic pokręcenia Błądzę po mieście obcem, Brnę poprzez mgły wspomnienia, Gdym żył tu młodym chłopcem. Błądzę wśród mar tysiąca, Co pędem mkną i giną, Jak filma *nietrzęsąca* W Elektro-bio-kino… Patrzę w niknące szlaki, Uśmiecham się do środka, A każdy uśmiech taki To jakby jedna zwrotka. Patrzę z mych lat dojrzałych, W «przeszłość spowitą mgłami» I z oczu posmutniałych Ach, psipsi robię łzami… W Paryżu, w marcu 1912 r.