Bożena Keff
Pomiędzy
Tak stoi i stoi gapiąc się w okno
na ten plac gasnący w listopadowym zmierzchu;
nic nie widzi, wiem to, sama pamiętam ten widok, kiedy go nie widać
to szumiące ruchome tło wydarzeń, których nie ma ale dzięki temu ruchowi wydaje się, że bardziej mogłyby być;
tak stoi i stoi i czas się w nim zatapia
jak w rozlewisku afrykańskiej rzeki o zachodzie słońca
brodzą w niej ptaki, stają, patrzą, mija wieczność, a one stoją;
i tak patrzy-nie-patrzy, przekraczając jak zawsze swoim niezbyt jednoznacznym sposobem istnienia
granicę pomiędzy *jest* a *da się pomyśleć*, pomiędzy *męskim* a *żeńskim*,
pomiędzy *w środku* i *na zewnątrz*,
pomiędzy *tęsknię* a *mam*; pomiędzy pomiędzy