Krystyna Miłobędzka

 

 

Roślinne

 

 

Pcha się w górę, tłoczy, tędy przepływa, odkąd urodziło, co

miało wykarmić, odkąd karmiło, co miało urodzić — na-

rodzenie przed narodzeniem schwytane w zielony miąższ.

Wyrwie się ziemi (tam zaczajone, wygięte do biegu cze-

kają korzenie świszczące), wyjdzie naprzeciw, siebie wtuli

w drgający kłąb. Przez pnie i gałęzie wtargnie w ciemne bryły

poczęcia, będzie szło coraz głębiej i szerzej, aby odrodzić

przyczynę.

 

Oddane pulsowaniu, krążeniu, odpływom, powrotom — tym

tylko są — gospodarzami w sobie: co daje ziemia, co daje

światło, co daje powietrze.